Proszę przeczytaj do końca.

Urodziłam się trzydzieści kilka lat temu jako wcześniak z wrodzoną wadą serca (Tetralogia Fallota ). Operowana byłam w dzieciństwie i kiedy zaczęłam wychodzić na prostą lekarze postawili następną diagnozę - SM ( stwardnienie rozsiane ). Brzmiało to jak wyrok, bo jest to choroba neurologiczna atakująca wszystkie funkcje życiowe. Doszły do tego jeszcze inne schorzenia, ale nie będę ich może już wymieniać, bo już lekarze '' śmieją ''się ze mnie , że kolekcjonuję choroby. Przeszłam już jedną operację, w przyszłym roku czeka mnie następna. Choruję już dziesięć lat i mam znaczny stopień niepełnosprawności na stałe. Był moment w moim życiu, że miałam już naprawdę dość, ale ktoś tchnął we mnie iskierkę nadziei i postanowiłam zawalczyć o siebie. Mieszkam w mieście powiatowym, do lekarzy dojeżdżam 130 km. Lek podawany jest w formie kroplówki co cztery tygodnie, do tego dochodzą badania, wizyty u specjalistów więc podróżuję średnio trzy, cztery razy w miesiącu. Chociaż główny lek jest refundowany przez NFZ to koszty związane z tą chorobą są wysokie. Rehabilitacja w dobrym ośrodku to koszt ponad trzech tysięcy mimo, że NFZ dopłaca znaczną część. Leki, które muszę codziennie przyjmować nie są refundowane, są to leki na niedokrwistość, zawroty głowy itd. Mieszkam sama więc zdana jestem tylko na siebie. Moi rodzice nie żyją od kilkunastu lat, boję się , że przyjdzie dzień , że nie będę w stanie dojeżdżać. Moim marzeniem jest przeprowadzka do miasta w którym się leczę. Sprzedaż mojego dwupokojowego mieszkania nie pokryje kosztów 20 metrowej kawalerki. Jeżeli ktoś ma możliwość i chęć pomóc mi spełnić moje marzenie serdeczne dziękuję. Jeżeli nie możesz , proszę udostępnij, to też forma pomocy. Chętnie też odpowiem na wszystkie pytania związane z tą chorobą. Dziękuję i pozdrawiam .

                                                  Karolina