Od marca tego roku wywróciła się w moim domu skrzynia z wydatkami i nie jestem w stanie wszystkiego pozbierać. Obecnie ta skrzynia zmieniła nazwę i jest to skrzynia rozpaczy. Jestem wykończona już psychicznie zbieraniem rozsypanej zawartości i tym że: kilka setek zł zostaje mi na życie, niespłacone zobowiązania i telefony od windykacji. Z rzeczy które wypadły i skutecznie odbierają mi radość życia jest: leczenie dziecka, nieświadomie przedwczesna rozwiązana umowa z operatorem telefonu i spłata kary, sprawy sądowe, wiecznie psujący się samochód i raty zaległości czynszowych. Te rzeczy mnie przerosły i każdy dzień jest dla mnie pytaniem: jak mam sobie poradzić? co mam zrobić? ... I nie widzę wyjścia. Wiele razy zmagałam się z brakiem pieniędzy na codzienne wydatki ale pierwszy raz jest ich tak dużo i to aż tak w dużych kwotach.

Wyjaśnię tylko, że to - mnie by nie spotkało gdybym nie odeszła od męża (bo on ma pieniądze) ale odeszłam bo wybrałam życie bez przemocy.

Jeśli ktoś chciałaby mi pomóc to będę bardzo wdzięczna. A ja sama wierzę, że przyjdzie taki czas że to ja będę mogła pomóc kiedyś innym.

Prognozuję, że przyszły rok przyniesie już spłatę większości zobowiązań ale teraz i kolejne miesiące będą bardzo trudne. Jestem już zapożyczona u rodziny i znajomych i nie mam już od kogo pożyczyć.

Oczywiście długo zastanawiałam się czy tu napisać bo wstydziłam się prosić o pomoc ale moje skrajne wyczerpanie psychiczne zmusiło mnie do tego. Każda kwota jest dla mnie ważna - proszę o pomoc.