NIEPOKONANY, POWRÓT DO SPRAWNOŚCI
NIEPOKONANY, POWRÓT DO SPRAWNOŚCI
Nasi użytkownicy założyli 1 231 666 zrzutek i zebrali 1 364 541 349 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Kim jest człowiek ze zdjęcia? To Mariusz Cendrowski, wielokrotny amatorski mistrz Polski i zawodowy mistrz świata organizacji TWBA, który po wypadku samochodowym porusza się na wózku inwalidzkim. Uczestnik igrzysk olimpijskich w Sydney jest właścicielem Wrocławskiej Akademii Sportów Walki „Red Corner”, gdzie z prawdziwą pasją przekazywał swoją wiedzę bokserską młodemu pokoleniu.
To nazwisko wzbudzało kiedyś emocje. Dzisiaj, kiedy nie słychać już wrzawy i splendoru, potrzeba prawdziwego charakteru, by z uporem maniaka przesuwać się do przodu i walczyć o dawne życie. Historia Mariusza to gotowy scenariusz filmu o człowieku, który był na szczycie, a teraz musi walczyć sam ze sobą, by wstać z ziemi...
W życiu stoczyłem 29 walk, 23 z nich wygrałem. Ostatnią 30 walkę w życiu muszę stoczyć sam ze sobą i nikt nie wie ile rund przede mną. Jeśli tym razem przegram, nigdy nie podniosę się po tym nokaucie, pozostanę na deskach do końca życia.
Byłem bokserem, sześciokrotnym Mistrzem Polski w wadze średniej, a w 2000 roku spełniło się moje marzenie – pojechałem na letnie igrzyska olimpijskie do Sydney, by reprezentować Polskę. Czułem taką dumę jak nigdy przedtem. Swoją karierę postanowiłem zakończyć w 2012 roku, ale nie planowałem odciąć się od boksu. Miłość do sportu to taka emocja, której nie da się wyplewić, zniszczyć, zapomnieć. To zostaje na zawsze.
W drodze powrotnej do mojej rodzinnej Trzebnicy miałem poważny wypadek samochodowy. Diagnoza nie pozostawiła złudzeń: uszkodzony rdzeń kręgowy i paraliż od klatki piersiowej w dół. W swoim życiu otrzymałem niejeden cios, jednak to, co usłyszałem od lekarzy, powaliło mnie na deski. To właśnie wtedy po raz pierwszy poczułem, że coś przegrałem – swoje życie, całą przyszłość i przeszłość – całego siebie. Nie można się przyzwyczaić do takich silnych ciosów.
rzyszedł ból, na który nawet ja nie byłem uodporniony! By go uśmierzyć, brałem leki, ale by wrócić do rzeczywistości musiałem je odstawiać. Człowiek, który nie ma odwagi zmierzyć się z bólem, nigdy nie pokona swoich słabości.
Lekarze nie owijali – mówili wprost, że pozostało mi 10% szans. Dla każdego człowieka to bardzo mało, ale dla mnie wystarczy! Jest o co się bić, zwłaszcza że mam duszę wojownika i nienawidzę przegrywać. Życie, jak w ringu, za chwilę nieuwagi odpłaciło się lekcją pokory i ja tę lekcję odrobię…
Wiem, że wtedy, 13 listopada przegrałem tę jedną bitwę, ale zrobię wszystko by wygrać wojnę. Według wszelkich prognoz, by dojść do sprawności, czeka mnie długa droga. Poruszam się na wózku inwalidzkim i raczej nieprędko zacznę znów chodzić, ale wiem, że będę walczył. Wiem, że czeka mnie nierówna i żmudna walka, ale jestem pewien, że warto. Skąd biorę tę siłę…? Od przyjaciół i ludzi, którzy we mnie wierzą. To dzięki nim znów zaciskam mocno pięści – to symboliczny gest, który tyle razy poprowadził mnie do zwycięstw. Może i teraz tak będzie.
Bóg był zawsze ze mną. Towarzyszył mi we wszystkich chwilach, także w moich słabościach. Bo przez Niego jest wszystko, co nas otacza. Stwórcy oddaję wszystko. Czy czegoś się boję? Tylko tego, że ogromne koszty rehabilitacji, przerosną moje możliwości i stanę w miejscu.
Ciężko pracuje, by pokazać, że w życiu możliwe jest wszystko. Marzę, że jeszcze przyjdzie dzień, że wstanę z wózka, unosząc w górę rękę, w geście zwycięstwa w tej mojej ostatniej, trzydziestej walce. By stało się to możliwe, potrzebuje wsparcia. Pomóż wygrać mi tę najważniejszą bitwę.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!