Na leczenie Ali i pomoc ptakom
Na leczenie Ali i pomoc ptakom
Nasi użytkownicy założyli 1 226 538 zrzutek i zebrali 1 349 035 453 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Wspierasz psy, kociaki… A ptaki?
Nazywam się Wiktoria, jestem studentką kierunku lekarskiego i mam 21 lat. Pomaganie innym to moja największa pasja. Od lat pomagam ptakom w potrzebie - rannym, chorym, porzuconym, dzikim i domowym. Z roku na rok przybywa ich coraz więcej, dodatkowo jeden z nich wymaga pilnej diagnostyki i leczenia operacyjnego. Do tej pory radziłam sobie za pomocą prywatnych funduszy, ale nadszedł ten niechlubny moment, kiedy jestem zmuszona prosić o pomoc.
Na stałe opiekuję się kalekimi i udomowionymi gołębiami, które nie miałyby szans przeżyć na wolności. Jeden z nich, Ala, to ptak szczególnej troski. Od pisklaka boryka się ze skrzywioną nogą. Nie jest w stanie chodzić, jednak nauczyła się z nią funkcjonować i po odpowiednim dostosowaniu przestrzeni radzi sobie całkiem nieźle. Problem leży w guzie, który w przeciągu kilku dni pojawił się na mostku i utrudnia jej poruszanie się. Bez diagnozy odnośnie charakteru zmiany i jej chirurgicznego usunięcia Ala będzie skazana na ogromne cierpienie. Proszę, pomóżcie mi ją uratować. Jestem z nią bardzo związana i nie wyobrażam sobie, bym miała ją stracić tylko dlatego, że pojawienie się guza zbiegło się w czasie z moja złą sytuacją finansową.
Oprócz Ali są też inne ptaki. Niemal wszystkie mają za sobą trudną przeszłość, porzucone i niechciane przez właścicieli, zagłodzone, po przeróżnych chorobach i wypadkach. Niektóre z nich dosłownie otarły się o śmierć - jak np czwórka gołębi, które właściciel planował zabić, „bo są głupie i nie potrafią wracać do domu” lub jak kaleki grzywacz zaatakowany przez psy. Dla takich ptaków, jako jedna z nielicznych osób w Polsce, postanowiłam zbudować wolierę zewnętrzną. Nie jestem hodowcą gołębi i z ich utrzymania nie mam żadnych korzyści materialnych, robię to wyłącznie z dobrego serca, na zasadzie mini-azylu. Nie minął rok od jej powstania, a już mieszka w niej około 30 ptaków, liczba ta cały czas rośnie. By utrzymać ich życie w należytym komforcie i bezpieczeństwie, niezbędne jest powiększenie woliery. Bardzo boję się, że nadejdzie ten dzień, w którym będę musiała powiedzieć „nie, nie mogę przyjąć tego ptaka, mam za mało miejsca”. Czy damy radę sprawić, by tak się nie stało?
Środki zebrane na zbiórce w pierwszej kolejności zostaną przeznaczone na leczenie guza u Ali. Pozostałe środki mam zamiar przeznaczyć na zakup materiałów do budowy woliery oraz na produkty pierwszej potrzeby - ziarno, karmę do ręcznego karmienia, witaminy, podkłady higieniczne, strzykawki czy choćby wizyty u weterynarza z ewentualnie znalezionymi ptakami. W razie potrzeby, jeśli leczenie guza przekroczy przewidywaną kwotę, zastrzegam sobie prawo do podniesienia kwoty zbiórki. Zobowiązuję się do wstawiania paragonów za wizyty i zakup produktów dla ptaków.
I wiem, że ptaki, a zwłaszcza gołębie, nie są szczególnie klikalnym tematem. Nie zmienia to jednak faktu, że czują i cierpią tak samo jak wszystkie inne zwierzęta i tak samo wymagają one wsparcia.
UPDATE 3
Minęły 3 tygodnie od tamtych wydarzeń. Ala wróciła do żywych i jej stan jest nieporównywalnie lepszy - waży 302 gramy, jest wesoła, ma apetyt, skrzydła stopniowo wracają do sprawności, a z odcisków został już tylko strup na mostku. Odchody stopniowo zaczynały wyglądać coraz bardziej normalnie, na ten moment są już nie do odróżnienia od odchodów w pełni zdrowego ptaka.
UPDATE 2
Rana po operacji trudno się goiła, mimo codziennej pielęgnacji i dezynfekcji wdało się zakażenie, a brzegi nie schodziły się tak jak powinny. Po zdjęciu szwów w o czasie, wciąż wymagane było drugie szycie. Tydzień później stan Ali zaczął się coraz bardziej pogarszać. Drastycznie schudła(218 g, jej normalna waga to około 320 g), opadła z sił na tyle że przestała latać, a odchody zaczęły składać się praktycznie z samej wody, bez skrystalizowanego moczu i bez treści pokarmowej. Wszystko wyglądało tak, jakby jej organizm stopniowo przestawał funkcjonować - np pojawiły się odciski na mostku i nogach, które nigdy wcześniej, mimo jej kalectwa, nie pojawiały się. W najgorszym momencie jej stan przypominał wręcz agonię. Podejrzewano niewydolność nerek, którą wykluczono po badaniach krwi i ostateczną diagnozą jest podejrzenie paramyksowirozy.
UPDATE
11 maja udało się zoperować Alę. Zmiana nie była złośliwa, okazała się kilkoma zrośniętymi ze sobą tłuszczakami. Sam zabieg Ala zniosła wzorowo i w ogóle nie wygląda, jakby się tym przejęła :) Trzymajcie kciuki za gojenie się rany!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!