id: vnu77f

Walczymy o Adlera! Pomóżmy Peterowi pokonać glejaka!

Walczymy o Adlera! Pomóżmy Peterowi pokonać glejaka!

Organizator przesłał dokumenty potwierdzające wiarygodność opisu zrzutki
Zrzutka została wyłączona przez organizatora
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 149 475 zrzutek i zebrali 1 195 894 222 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Drodzy Przyjaciele i Wy, anonimowi Pomagacze – zwracamy się do Was o pomoc. Zbieramy pieniądze na leczenie naszego męża i ojca, Piotra, lepiej znanego jako Peter Adler. Kilka miesięcy temu spadła na Nas druzgocąca diagnoza – złośliwy nowotwór mózgu IV stopnia. Jesteście naszą nadzieją, że uda się nam pokonać chorobę.


Ci, którzy znają Petera wiedzą, jaki z niego wesoły człowiek, pełen energii i chęci do działania. Wszędzie go pełno, zawsze angażuje się we wszystko z wielką mocą, chce być z ludźmi i im pomagać. Pieszo, na rowerze i autostopem zwiedził całą Polskę i większą część Europy. Wspina się na skałkach i schodzi do jaskiń. Angażuje się w akcje typu WOŚP czy Noce Muzeów, regularnie wpłaca datki na schroniska dla zwierząt. Ale jego największą pasją od lat są rekonstrukcje historyczne. Jest przekonany, że historii trzeba dotknąć, by ją dobrze zrozumieć. Buduje dioramy, prowadzi prelekcje dla szkół, bierze udział w inscenizacjach, gra jako statysta w filmach historycznych. Tak było do niedawna. Teraz życie Piotra i naszej rodziny wygląda zupełnie inaczej.

ke33ea5fa4313db1.jpeg

Wszystko zaczęło się niepozornie, od lekkiego drżenia ręki, później doszły problemy z oczami i utrata równowagi. Liczne, wykonywane na własną rękę badania lekarskie nic nie wykazywały - „pacjent zdrowy”. Na wszelki wypadek zrobiliśmy jeszcze prywatnie rezonans i to on ukazał źródło problemów. Wynik był miażdżący: w ośrodku ruchu znajdował się guz wielkości paczki zapałek. Być może z powodu stresu wszystko posypało się w ciągu dwóch dni: Peter stracił władzę w ręce i częściowo kontrolę nad nogami. W trybie pilnym trafiliśmy do szpitala w Sosnowcu, gdzie tylko jeden lekarz podjął się operacji. Z powodu umiejscowienia guza istniało spore ryzyko paraliżu. Po dwunastu godzinach dobra wiadomość – Peter się wybudził, odzyskiwał władzę nad rękami i nogami, a guz został usunięty w 95%. Na tym jednak dobra passa się skończyła. Na wynik histopatologii czekaliśmy 42 dni. W końcu przyszła ocena – glejak wielopostaciowy IV stopnia. Najgorszy. Najbardziej agresywny. Z najgorszymi rokowaniami. Trzeba działać szybko i zdecydowanie. Przez COVID jednak wszystko jest utrudnione. Nie mamy dostęp do lekarzy, nikt nie przedstawia nam planu leczenia. W końcu lekarze decydują, że największą dla Piotra szansą jest radio i chemioterapia, 6 tygodni nieprzerwanego leczenia. Ale i tu COVID wszystko skomplikował. Z powodu wykrywania wirusa u innych pacjentów Peterkę dwa razy odesłano w czasie terapii do domu, na kwarantannę, raz na półtora tygodnia, drugim razem na blisko trzy tygodnie. Nie tak powinno wyglądać leczenie. W końcu lekarze ostatecznie decydują się znacząco zwiększyć dawkę radioterapii, by w dziesięciu krótkich seriach „nadrobić” stracony czas… Piotr wrócił do domu osłabiony, rozkojarzony, w dużej mierze nieprzypominający dawnego siebie. Ma problemy z koordynacją i z pamięcią krótkotrwałą, zapomina co chciał powiedzieć, co chciał zrobić. Wyraźnie widać na nim skutki uboczne leczenia.

vbe27c97a08d1a78.jpegDalszych możliwości na klasyczne leczenie w Polsce praktycznie brak. Lekarze, jeśli już uda się nam z nimi skontaktować, proponują chemię, co ma „przedłużyć” Peterce życie. Dla nas to za mało. Chcemy walczyć o lata i się nie poddajemy. Wiemy, że czeka nas ciężka walka, ale nie składamy broni. Walczymy o Adlera.


Leczenie glejaka w Polsce nie jest refundowane, a koszty terapii eksperymentalnych są wręcz niewyobrażalne. Aktualnie czekamy na odpowiedzi z kilku klinik czy Piotr kwalifikuje się do leczenia – do wyboru są m.in. terapia genowa, immunoterapia czy wirusoterapia. Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie określić jakie leczenie zostanie zastosowane. Wiemy jednak, że koszty są ogromne (przeciętnie kosztują około 200 tys.) i że kiedy już zapadnie decyzja, to środki finansowe będą nam potrzebne z dnia na dzień. Pieniądze potrzebne są również na jego rehabilitację i codzienną opiekę medyczną (leki, wizyty u lekarzy, rezonanse itd.). Z dnia na dzień potrzeb przybywa, nowa sytuacja na bieżąco je weryfikuje. Ponieważ guz nie został wycięty w całości, a leczenie było co kilka dni przerywane na długie tygodnie, to musimy się liczyć z tym, że guz szybko odrośnie i w niedługim czasie konieczne będą kolejne operacje, oczywiście opłacone prywatnie.


Każda kwota zostanie wykorzystana na wyżej wymienione cele, aby umożliwić Piotrkowi walkę z glejakiem i skutkami ubocznymi leczenia szpitalnego. Dlatego prosimy Was o pomoc. Pomóżcie. Już teraz, dziękujemy wszystkim za każde okazane wsparcie. Dla Was to tylko złotówka lub udostępnienie, a dla nas – szansa na powrót do zdrowia i normalności. Nie tracimy nadziei i nie składamy broni!

w01f3fee7ac410aa.jpeg

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 603

preloader

Komentarze 15

 
2500 znaków