id: waw4ex

Blok operacyjny na Madagaskarze - potrzebny sprzęt!

Blok operacyjny na Madagaskarze - potrzebny sprzęt!

Nasi użytkownicy założyli 1 160 632 zrzutki i zebrali 1 205 245 403 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Kochani!


Wielokrotnie prosiłem Was o pomoc i tym razem po raz kolejny muszę prosić o wsparcie. Szpital w Manerinerina funkcjonuje fenomenalnie, ratując życie wielu pacjentów każdego dnia.


Nazywam się Daniel Kasprowicz i na dzień dzisiejszy jestem dyrektorem Kliniki Medycznej im. Jana Beyzyma w Manerinerina, ale też prezesem malgaskiego Stowarzyszenia Atelier de Dieu i polskiej Fundacji dla Madagaskaru. Wszystko po to, by móc realizować projekty pomocowe dla niedożywionych dzieci, kobiet ciężarnych będących w szczególnie trudnej sytuacji materialnej i osób chorych paliatywne. Tymi grupami, zwłaszcza pacjentami onkologicznymi czy chorymi terminalnie, niechętnie zajmują się szpitale na wyspie. Dlaczego? Dlatego, że to kompletnie niedochodowa grupa odbiorców malgaskich przychodni i szpitali. Niedożywione dziecko jest niedożywione, bo rodzinie brakuje środków na zakup odżywek czy mleka zastępczego. Tym samym przecież nie będzie ich stać na opłacenie konsultacji medycznej czy usługi pielęgniarskiej. Staram się wychodzić na przeciw tym konsumpcjonistycznym realiom i oferować pomoc pacjentom mojego ośrodka. Nie zawsze mnie stać, by pomóc wszystkim. Nie zawsze mam też sprzęt, by uratować każdego pacjenta. Mam jednak jakąś taką wolę walki, bo bez niej poddałbym się pewnie już dawno temu. Mam też przyjaciół, tych na Madagaskarze, i tych w Polsce, którzy odciążają nas w wielu sprawach.


W związku z budową bloku operacyjnego i oddziału chirurgicznego do 10 listopada musimy zakupić niezbędny sprzęt operacyjny, którego kwota wynosi 51 tys. złotych! Goni nas czas dlatego, że niebawem szpital będzie miał wizytację ministerialną, podczas której zapadną decyzje o naszym szpitalu.Z budżetu szpitala możemy wyłożyć 10 tys. złotych, a ja sam od siebie 2 tys. złotych.


Potrzeba nam zatem jeszcze 39 tysięcy złotych na zakup:

  1. Stołu operacyjnego
  2. Lampy operacyjnej
  3. Aparatu do znieczulenia
  4. Ssaka
  5. Drobnego sprzętu chirurgicznego


Bardzo proszę o pomoc, zwłaszcza w tym tygodniu misyjnym, w którym szczególnie pamiętamy o misjach!


Pewnej nocy zostałem sam wraz z innym pielęgniarzem w szpitalu, do którego trafiła pani Flora. Kobieta miała zaledwie 37 lat, a objawy jej choroby wskazywały na ciężki zawał mięśnia sercowego. Cztery miesiące temu urodziła chłopca o imieniu Marcelo, którego niestety osierociła. Nasz lekarz, dr Mazava, pojechał na kurs z ultrasonografii, wiec zdani byliśmy tylko na siebie. Dzięki wsparciu lekarek z UCK w Gdańsku, które mimo później nocy udzieliły rzetelnej konsultacji i interpretacji badań (które na miarę naszych możliwości mogliśmy wykonać w naszej „lecznicy w buszu”), udało się na chwilę ustabilizować pacjentkę. Niemniej jednak towarzyszył mi przeogromny strach i żal do świata, że są miejsca, gdzie osoby z udarami, zawałami, niewydolnościami nerek i wszystkimi innymi chorobami zagrażającymi życiu po prostu umierają: bo nie ma leków, bo nie ma sprzętów, bo nie ma środków. Nawet trudno opisać jak niski jest poziom leczenia na Madagaskarze, zwłaszcza na wioskach, i jak niewielu jest chętnych, by pracować w takich miejscach. W państwowym szpitalu cuchnie guanem i moczem, bo nikt nie dba o czystość. Kroplówkę, która nie zeszła u jednego pacjenta, podaje się drugiemu pacjentowi, nierzadko nie zmieniając aparatu i wkłucia typu motylek. Ta sama igła trafia, inny pacjent. A kiedy lokalny personel nie potrafi wyjaśnij stanu zdrowia danej osoby to obwinia się duchy przodków, wiedźmy i czary. 


Stworzyliśmy szpital, gdzie dokonujemy cudów proporcjonalnych do rzeczywistości. I choć może dalej nie jesteśmy w stanie wyleczyć wielu pacjentów wymagających intensywnej terapii i opieki, to jest taki cień spełnienia, że mimo absolutnego minimum kadrowego i materialnego możemy ratować wiele żyć.


Kiedyś usłyszałem takie zdanie skierowane w moją stronę: dlaczego ambitny chłopak z Europy poświęca się tak bardzo krajowi, takiemu jak Madagaskar, skoro mógłby w Polsce osiągnąć niemały sukces? Wydaję mi się, że to jest jak ze starymi komputerami wysyłanymi do Afryki. Zużył się sprzęt w eleganckim biurze, więc można go wysłać do kraju biednego, a tam lada moment trafi na wysypisko śmieci, bo przegrzeje się już w pierwszych dniach użytkowania ze względu na ukrop i niemiłosierny, wszędobylski pył. Afryka to nie składowisko odpadów: tu potrzeba nowych rzeczy, które będą służyły. Tu też potrzeba dobrych medyków, który choć w niewielkim stopniu zmienią lokalną ochronę zdrowia. Na Czerwonej Wyspie nie zawsze jest łatwo, ale nie jest to też padół samych zmartwień i trudności. Dla mnie Madagaskar to przekraczanie samego siebie każdego dnia i rozwijanie w sposób, którego nie można osiągnąć w Europie. 


Drogi czytelniku, piszę ten list chwilę przed moim dyżurem, podczas którego będę przyjmował pacjentów z gruźlicą. Udało się przy szpitalu utworzyć Centrum Diagnozowania i Leczenia Gruźlicy i Trądu, więc to u nas ta grupa chorych otrzymuje darmowe leki. Jeśli miłe są Tobie moje działania, zachęcam do wspierania mojej Fundacji dla Madagaskaru.



Zawsze Wam oddany,

Daniel

aDafGnRTzRpF5kFW.jpg

xStQICoNaDB3ZrcF.jpg

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 350

preloader

Komentarze 19

 
2500 znaków