Kawalkada jako ośrodek jeździecki istnieje od 1999 roku. Naszym głównym celem jest hipoterapia i terapeutyczna jazda konna. Hipoterapią zajmujemy się już ponad 20 lat. Zajmujemy się również propagowaniem jazdy konnej i promowaniem niezwykłego sportu, jakim jest łucznictwo konne.

Przede wszystkim stawiamy i wspieramy dzieci i młodzież.

Prowadzimy naukę jazdy konnej dla początkujących i dla zaawansowanych, rajdy konne, wyjazdy w teren, zajęcia z łucznictwa konnego i hipoterapię. W centrum naszej uwagi są konie, ale często niesiemy pomoc innym zwierzętom, np. opiekujemy się chorymi zwierzętami, które do nas trafiają i mieszkają na terenie ośrodka. 2 konie mają astmę, stale potrzebują leków. 3 konie są niezdatne do jazdy bo kuleją. Kochamy wszystkie konie i nie wyobrażamy sobie aby szczególnie w tych trudnych czasach pozbyć się jakiegoś zwierzęcia. Obecnie nasz ośrodek - oprócz 19 koni - zamieszkują również owce, kozy, kaczki, gęsi, kury i koty.

Co roku na wiosnę zawsze ruszamy pełną parą - jednak ten rok jest zupełnie inny niż każdy do tej pory - nie ma treningów, nie ma warsztatów, zawody łucznictwa konnego odwołane, nie ma zwykłych zajęć z jazdy konnej, czy wypraw w teren, nie przyjeżdżają dzieci ze szkół i przedszkoli, nie ma zajęć z hipoterapii. Klientów nie ma prawie w ogóle. W związku z tym mamy duży problem skąd wziąć środki na jedzenie dla naszych koni. To, że zwierzęta muszą być zawsze zaopiekowane i muszą być nakarmione bez względu na porę roku czy sytuację to jest dla nas najważniejsze.

Ale pieniędzy na zakup owsa i siana nie ma skąd wziąć. Bez klientów długo się nie ujedzie. Poduszki finansowej już nie ma - to co udało nam się odłożyć w poprzednim sezonie trzeba było wydać zimą, gdyż z oczywistych powodów zimą ruch w stajni jest zdecydowanie mniejszy.

Kawalkadę prowadzi Ania, która wychowuje samotnie córkę. Stajnia zatrudnia jeszcze 2 pracowników, którzy wynagrodzenie mieli wypłacane teraz w ratach… a co będzie później… oni też musza z czegoś żyć.

Do tej pory lepiej czy gorzej, ale zawsze sobie radziliśmy - zawsze z początkiem marca nowy sezon ruszał z wielką pompą. Tym razem sezon ruszyć nie zdążył - z wiadomych względów. Kryzys dopadł nas w najgorszym momencie - finansowego bezdechu oczekiwania na wiosnę i klientów.

By wykarmić konie potrzebna jest nam pomoc. Wyżywienie, opieka weterynaryjna, dzierżawa ziemi - to są stałe wysokie opłaty. A przychodów nie mamy prawie w ogóle. Żeby jakkolwiek ratować sytuację zaczęliśmy sprzedawać koński nawóz.

Dlatego zwracamy się do Państwa o pomoc w tej trudnej sytuacji - o środki finansowe na jedzenie dla naszych koni. Każda darowizna będzie ratunkiem dla naszego ośrodka. Wszystkim ludziom dobrego serca bardzo dziękujemy w imieniu swoim i naszych koni.

REPORTAŻ O STAJNI: 

O stajni Ani został niedawno zrobiony reportaż, zachęcamy do obejrzenia.

https://tvn24.pl/polska/koronawirus-w-polsce-male-firmy-i-najmniejsi-przedsiebiorcy-w-trudnej-sytuacji-4552647