"dostałam do Pani numer, bo tu na wsi to biega od kilku tygodni pies..."

"W schronisku powiedzieli, że pani pomaga, a tu u nas..."

"Policjant mówił, że kiedyś pani pomogła..."

"Pilnie potrzebuje pomocy dla kotów w..."

I tak dalej i tak dalej..

Czasami dostaje taki telefon raz, na kilka tygodni, czasami są takie dwa, trzy dziennie. Psychologia, brak możliwości albo chęci pomocy. Jestem prywatną osobą, bez zaplecza fundacyjnego. DT jestem od 2009r.

Od dwóch lat prowadzę komercyjny hotel, który praktycznie nie funkcjonuje w obecnym świecie pandemii. A że od zawsze pomagałam i pomagać będę, wykorzystuję całą infrastrukturę i pomagam. Na maxa.

obiecuję sobie, że chociaż chwilę nie, muszę odpocząć, odetchnąć i dostaje telefon, a potem zdjęcia i wiem, że muszę jakoś pomóc..

Niestety, jak wiele osób przez Covid mam ograniczone możliwości finansowe. Miejsce jest, czas jest pojęciem względnym, ale jeżdżę sprawdzam, weterynarza odwiedzam kilka razy w tygodniu. Uczę je zaufania i znajduje najlepszy możliwy dom.

Ostatnio dwa razy byłam powiadomiona za późno, gdy wszystkie instytucje zawiodły i w końcu ktoś trafił na mnie, po pojechaniu okazało się, że psiak nie żyje.. :(

Dziś przyjechały, wywalone na jednym z dużych zakładów, dwa psiaki

niedawno nasza starsza tymczasowiczka, Basia miała operację usunięcia listw mlecznych

Dzikawe szczeniaki Sky i Meryś, zostały zaszczepione.

A Olaf, przywieziony z Ukrainy odbył wizytę u weterynarza.

Bez pomocy innych mogę sobie co najwyżej do nich pogwizdać, dlatego proszę o wsparcie, o udostępnianie, o pomoc w pomaganiu, żeby nie było już nigdy za późno 😟

Na te chwilę jest u mnie 8 dorosłych psów i dwa szczeniaki na dt.

Każdy pies wymaga zaszczepienia, odrobaczenia i zabiegu kastracji, by móc szukać domu.

Szczeniaki zużywają masę podkładów higienicznych, do tego dochodzi zakup karmy, smaczków i paliwo na dojazdy do weta.

Na to idą środki że zbiórki

Możecie śledzić co u nas na FB

DT SOEMA