Salon fryzjerski Pana Huberta Pilewicza stanął na skraju bankructwa przez pandemię.

To najstarszy zakład fryzjerski w stolicy, który od 88 lat jest w rękach jednej rodziny.

Historia Modika sięga 1933 roku. Wówczas pierwszy klient przekroczył progi lokalu przy ulicy Barskiej 3 na Ochocie.

W tamtych czasach w kultowym miejscu strzygli dziadkowie pana Huberta Pilewicza.

Działalność salonu przerwała jednak wojna. Po jej zakończeniu rodzina wróciła do działalności, a lokal przy Barskiej zaczął wypełniać się klientami i wpisał w niezwykłą historię Ochoty.

Po śmierci dziadków, biznes przejął wujek oraz tata pana Huberta.

- W roku 2014 przejąłem go ja. Musiałem zrobić wiele, by salon odzyskał swój blask i drugą młodość. Otworzyliśmy się na innowacje, dzięki czemu udało się potroić liczbę klientów - mówi mężczyzna.

I dodaje, że w odzyskaniu dawnej świetności pomogła ekipa programu "Ostre Cięcie".

Niestety, pandemia sprawiła, że obroty salonu dramatycznie spadły. Brak możliwości przyjmowania klientów sprawił, że koszty utrzymania biznesu przewyższyły wpływy.

Pan Hubert nie ma innego wyjścia, musi zamknąć działalność, w której kiedyś strzygli się nawet Zbigniew Wodecki czy Jan Machulski.

Tym samym pracę stracą fryzjerki, które strzygą tam od kilkudziesięciu lat i świetnie znają swoich klientów. Najstarsze pracownice zatrudnione są tam od 40 i 20 lat.

- Czasu zostało niewiele. Jeśli do piątku nie uda się zebrać pieniędzy na zaległy i obecny czynsz, będę musiał wszystko sprzedać i się wyprowadzić - podsumowuje właściciel.

Historia jest też smutna dlatego, ze mężczyzna trafił na kwarantannę i nie może ratować swojego dorobku.

Zbiórka organizowana jest przez portal Wawainfo.pl należący do grupy mediowej IBERION.