Zezik pochodzi ze stadka kotów, które miałyśmy wykastrować. Wykastrowałyśmy kotkę, następny miał być Zezik, jednak karmicielka powiadomiła nas, że z kocurkiem coś się dzieje, że jakby oślepł. Zabrałyśmy kocurka do weterynarza, otrzymał leki, witaminy. Niestety z dnia na dzień jego stan się pogarszał. Kolejne wizyty, badania, zmiana leków. Nikt z nas nie spodziewał się tego, co dopiero miało nadejść. Zezik opadł z sił, pojawiły się okropne biegunki, utrata apetytu oraz chęci do życia. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że młoda koteczka z jego stada przestała się pojawiać a jej brat jest chory. Młodego kocurka wzięła pod opiekę karmicielka i wspólnymi siłami próbowałyśmy walczyć o jego życie, niestety nie udało się - maluszek odszedł. Teraz całą uwagę skupiamy na Zeziku, jemu musi się udać. Otrzymał blisko 30 zastrzyków, kroplówki i leki na biegunkę. Codziennie dogrzewany, ponieważ tracił temperaturę. Na domiar złego kolejne badania wykazały paskudne, trudne do zwalczenia pasożyty, które dodatkowo wyniszczają jego organizm. Do tej pory leczenie Zezika pochłonęło blisko 700zł a to jeszcze nie koniec. Weterynarz zaleca podanie leku Zylexis na poprawę odporności, jednak jest do drogi lek. Prosimy o wsparcie leczenia kocurka, Zezik ma około 13 lat i szanse na wiele więcej. Jeszcze nie czas na niego.