Nazywam się Paulina mam 26 lat i mam półtoraroczną córkę Nadię. Potrzebuję pomocy więc postanowiłam że sprubóje o nia poprosić. Nie mam rodziców którzy w takich sytuacjach zazwyczaj pomagają. Wychowałam się w domu dziecka. Całe życie walczyłam o to żeby wyjść na ludzi. Do wszystkiego musiałam dojść sama. Zanim wszystko straciłam w dosłownie chwilę myślałam że mi się udało że więcej nie będzie już tak źle. Mieszkałam w Holandii miałam dobra pracę i wraz z moim byłym partnerem chcieliśmy założyć rodzinę. Jak się okazało to raczej ja tylko chciałam. W 7 miesiącu ciąży uciekłam od potwora który znęcał się nademna fizycznie jak i psychicznie. Zostawiłam wszystko. Tak jak stalam wsiadłam w busa do Polski. Jestem wychowanka młodego lasu więc wracając nie miała tak naprawdę do kogo i gdzie. Jedyne rozwiązanie, które przyszło mi wtedy do głowy to dom samotnej matki. Tam też mieszkałam aż do porodu i kolejny rok aż córeczka skończyła roczek. Wcześniej już zaplanowałam że jedyne wyjście to zapisać dziecko? do żłobka i pójść do pracy. Tak więc zrobiłam. Niestety pracodawcy nie rozumieją ze jeśli moje dziecko jest chore to muszę z nią siedzieć w domu. Od sześciu miesięcy wynajmuje mieszkanie. Mój zawód to opiekun Medyczny w tym zawodzie system pracy zazwyczaj jest dyżur 13h i 24. Jako samotna matka to odpada. Przez to że moje dziecko czasem zachoruje i nie mam wtedy z kim ja zostawić straciłam już trzy pracę. Nie mówię już nawet że na zlecenie mnie jakoś nie zadowala. Czuję się jak w labiryncie bez wyjścia. Ojciec mojego dziecka nie dokłada się ani nie poczuwa by łożyć na dziecko. Także alimentów nawet z funduszu nie mam. Pisałam do sądu ale to się będzie toczyć latami. Nie stać mnie na dobrego adwokata. Sprawa jestna tyle skomplikowana ze mieszka w Holandii. Żyje z dnia na dzień nie starcza mi na życie. Martwię się każdego dnia czy nie zostanę bezdomna. Sytuacja w Polsce nie sprzyja osobie takiej jak ja która chce wyjść z dołka. Potrzebuję pomocy bo tego miesiąca moje dziecko bardzo chorowało. Nie dość że musiałam być w domu i nie zarabiałam to wydałam mnóstwo pieniążków na leki. Szczerze nie starczy mi na czynsz za mieszkanie a na życie już nie wspomnę. Wiem że są bardziej potrzebujące osoby ale proszę pomóżcie mi wyjść na prostą. Potrzebuję takiego kopa w postaci gotówki żeby wyjść z tego dołka. Robię wszystko dla mojej córeczki która zasługuje na normalny dom. Kocham ją nad życie i zrobię wszystko żeby to co złe pokonać. Gdyby nie świadomość że prócz mnie nie ma nikogo to dawno bym się poddała. Tak w skrócie opowiedziałam o sytuacji w której się znajduje mam nadzieję że wśród ludzi są jeszcze tacy którzy pomagają.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.