id: wj7kzn

Proszę, pomóżcie mi stanąć na nogi po nagłej śmierci męża który był jedynym żywicielem rodziny

Proszę, pomóżcie mi stanąć na nogi po nagłej śmierci męża który był jedynym żywicielem rodziny

Zrzutka została wyłączona przez organizatora
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 149 600 zrzutek i zebrali 1 195 914 438 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Witajcie. Mam na imię Basia, mam 29 lat. Jestem żoną i matką dwójki wspaniałych synów. Święta co roku jest to wyjątkowy dla nas czas. W tym roku jednak było inaczej.


W wigilię w nocy niespodziewanie z tego świata odszedł mój ukochany mąż Mirek. Cudowny ojciec naszych małych szkrabów - Krzysia i Szymka. 21 grudnia skończył 30 urodziny. Dzień później mąż skarżył się na ból nogi. Udał się do lekarza. Nie wiadomo z jakiej przyczyny wysłali go na test na COVID który niestety wyszedł pozytywny. W kierunku nogi nie zrobili mężowi żadnych badań czy prześwietlenia. Dostał tylko receptę na leki przeciwbólowe. Z racji pozytywnego wyniku testu wszyscy razem z dziećmi trafiliśmy na kwarantannę. Noga męża z dnia na dzień bolała, puchła coraz bardziej i nic nie mogliśmy z tym zrobić. W wigilię ledwo chodził. W nocy zaczęło się piekło. Około 2:30 w nocy mąż płakał i powiedział mi - kochanie nie wiem co się ze mną dzieje.

Po chwili zaczął majaczyć, stracił przytomność i oddech. Zadzwoniłam szybko na numer alarmowy i do czasu dotarcia karetki na miejsce reanimowałam męża. Wszystko widział nasz 6 letni syn Krzyś który się w tym czasie obudził, jego 4 letni brat spał i nic nie słyszał. O 3 w nocy karetka dotarła na miejsce. Podali mężowi adrenalinę oraz leki. W czasie reanimacji mąż dostał jeszcze ataku padaczki. Reanimacja zakończyła się o 3:50. Niestety nie udało się.

Mój mąż, ojciec naszych dzieci odszedł. Nigdy się nie dowiemy dlaczego ponieważ przez pozytywny wynik testu nie zrobią sekcji zwłok. Od zawsze mąż pracował sam a ja wychowywałam dzieci. Dziś jestem bez pracy, prawa jazdy, środków do życia oraz z kredytem hipotecznym na głowie. Polisa która była zawarta przez bank do naszej hipoteki niestety nie zadziałała, na żadną inną mąż się nie zdecydował ponieważ zapewniano nas że ta w razie w spełni swoje zadanie. Tak się nie stało. Dziś jestem całkowicie bezradna i jestem zmuszona prosić ludzi dobrej woli o pomoc. Bank z racji tego że nie posiadam żadnego dochodu a jedyny utrzymujący odszedł z tego świata, w przeciągu dwóch tygodni od zgłoszenia zgonu w placówce, da mi 2 tygodnie na rozwiązanie kredytu. Mam do spłaty dokładnie 46 200zł. Nie mieliśmy nigdy lekko, zawsze wiązaliśmy koniec z końcem co za tym idzie - nie mamy żadnych oszczędności. Nie mam pieniędzy na życie a co dopiero na powyższe zobowiązanie. Zostałam sama z dwójką małych dzieci. Ten koszmar który za sobą ciągnie ogromne konsekwencje właśnie się zaczyna. Proszę pomóżcie mi go jak najszybciej zakończyć. Będę wdzięczna za każdą wpłaconą złotówkę. Dziękuję.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 1013

preloader

Komentarze 7

 
2500 znaków