Jak już wielu z Was wie ostatniej nocy spotkała nas wielka tragedia.

Kiedy miałam już poukładane swoje cele, plany, wiedziałam że meta jest bardzo blisko i już nic mnie nie zatrzyma nagle w kilka chwil okazuję się, że prawie nie mam nic.

To na co pracowałam tyle lat znika i zostaję to, w co jestem ubrana.... prawie.

Prawie, ponieważ nadal mam coś co w gruncie rzeczy jest najważniejsze - życie.

I to życie, o imieniu Wirus zaczyna nagle drapać w drzwi sypialni, za którymi ogromne kłęby dymu i ogień odbierają nam oddech.

Ostatkiem tchu wyprowadzamy wszystkie żywe istoty i siebie.

Pakowanie kotów do pościeli, skakanie z nimi przez okno i przeraźliwe wycie syren - to już zostanie ze mną do końca....

Leżenie w szpitalu pod tlenem było już tak naprawdę ulgą, pomimo tego, że wiedziałam że nie mam już nic materialnego, ale każdy z nas żyje.

Kochani, sytuacja jest bardzo trudna.

Moim marzeniem jak i wielu Klientów, którzy obdarzyli nas zaufaniem jest jak najszybsza budowa hotelu w nowym miejscu, w którym możemy nadal opiekować się Waszymi czworonogami.

Proszę o pomoc każdego z Was, abyśmy mogli nadal wykonywać prace, którą kochamy i w którą wkładamy całe nasze serce.

Tylko z Wami może to się udać.

Każda pomoc jest dla nas wielkim wsparciem i wielką nadzieją na normalne życie i pracę.

All reactions:

151

Małgorzata Lewkowicz, Ewelina Karczewska i 149 inkszych