Na Ratunek Perełki (Operacja i leczenie)
Na Ratunek Perełki (Operacja i leczenie)
Nasi użytkownicy założyli 1 226 056 zrzutek i zebrali 1 347 811 068 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności7
-
Pisząc tą aktualizację chciałbym podkreślić, że dzięki Waszej pomocy udało nam się zajść tak daleko i osiągnąć taki etap w leczeniu. Przed nami jeszcze dalsze leczenie, ale Razem dokonujemy tego, co dla kilku weterynarzy było niemożliwe spisując na samym początku Perełkę na straty.
Wizyta z 20.06. opierała się głównie na ocenie stanu zdrowia oraz stopnia gojenia rany. Wymagane jest dalsze leczenie rany (opatrywanie jej) oraz podawanie
leków Neoplasmoxan i Hepaxan. Następna wizyta ustalona jest z onkologiem pod koniec lipca.
Bardzo Dziękuję Wszystkim Wspierającym, którym Los Perełki nie jest obojętny.
Jeśli możesz, wesprzyj Nas.
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
O mnie:
Jestem właścicielem Jamnika Perełki, jest ona ze mną od małego, wiele razem przeszliśmy.
Każdą decyzje wobec niej podejmuje w celu polepszenia jej życia i zdrowia, kierując się słowami ,,Pomagaj tak, aby nie szkodzić"
Mieszkam na wsi. W mojej okolicy psy nadal są traktowane, jak typowe psy podwórkowe (powinny pilnować domostwa).
Mój pies jest inny, jest moim przyjacielem, mieszka ze mną w domu, traktuje go, jak członka rodziny.
Dlatego trudno jest mi się pogodzić z tym, że zachorowała i tylko jeden z czterech weterynarzy uznał, że można ją wyleczyć.
Historia która prowadzi nas do dzisiejszej sytuacji:
Kilka lat temu Perełce na jej prawej łapce, poniżej łokcia zaczął wyrastać guz.
Oczywiście informowałem na bieżąco weterynarza, który podjął później decyzje o usunięciu guza. Po usunięciu została mała twarda kulka. Po czasie, nad miejscem poprzedniego guza zaczął wyrastać następny. Niezwłocznie po zauważeniu wyrastającego guza poinformowałem weterynarza, dostałem informacje, że na razie mam się tylko przyglądać się i sprawdzać tempo wzrostu guza. Minął rok i kilka wizyt na których byłem informowany o dalszym obserwowaniu rosnącego guza.
Od czerwca 2023 szukam pomocy.
Zwodzono mnie z wizyty na wizytę, kazano czekać i obserwować.
W Grudniu poinformowano mnie, że guz jest za duży, iż weterynarz się nie podejmie, ponieważ braknie skóry do zszycia oraz kilkukrotnie powiedziano mi, iż psa będzie trzeba uśpić. Odpowiedź weterynarza mnie zdruzgotała, ale jeszcze bardziej chciałem ratować mojego przyjaciela.
Byłem jeszcze u 2 innych weterynarzy typowo pracujących na wsi.
Jednak jeden kazał wyciskać guz i stosować maści.
Powiedział, że jeśli ten guz zacznie wypływać i zmniejszać się, wtedy podejmie się operacji, lecz tak się nie stało.
Drugi zaś robił zastrzyki, kazał przyjeżdżać co tydzień. Podczas jednej z wizyt weterynarz powiedział wprost cytuje ,,Na siłę próbujecie uratować tego psa".
Zadałem wtedy Sobie pytanie:
Czy pies, który jest pełen energii, radości, mój przyjaciel jest spisany na straty,
czy koniecznie musi umrzeć ?
Wszystkie te wizyty, opinie, podejście, przeraziły mnie. Jednak musiałem coś zrobić.
Dni mijały, poprawy nie było, szukałem pomocy u innego weterynarza. Znalazłem klinikę weterynarii w Łodzi, która zajmuje się takimi przypadkami. Na wizycie weterynarz obejrzał Perełkę wspominając, że jest to faktycznie dość specyficzna sprawa, ze względu na guz wielkości (pięści) oraz pękniętą skórę (otwartą ranę). Weterynarz wspomniał, że jest kilka sposobów usunięcia tego guza i można przeszczepić płat skóry lub zrobić tak zwaną kieszonkę (łapa przyszywa się do zdrowego ciała na 3 tygodnie).
Następnie po przyrośnięciu zdrowej skóry, trzeba ponownie wykonać zabieg w celu rozdzielenia łapki od ciała. Perełka miała zrobione pełne badanie krwi ze względu przeprowadzenia zabiegu oraz nie pewność co do zdrowia tarczycy.
Z wyników wyszło, iż tarczy jest zdrowa, a pozostałe wyniki wypadły gorzej, ma znacznie podwyższone przeciwciała oraz wysokie wyniki wątrobowe. Ze względu na wysokie wyniki wątroby musiałem wykonać badania USG wątroby.
Podczas USG okazało się, iż Perełka ma powiększoną wątrobę, przez co weterynarz musiał zalecić leki na wątrobę do czasu operacji.
Podczas ostatniej wizyty, Perełka czuła się dobrze lecz jej rana na łapce zaczęła mieć infekcję.
Weterynarz wskazał na stosowanie balsamu do ran oraz antyseptyka do przemywania rany.
Po kilku dniach od ostatniej wizyty w Łodzi, Perełka stała się osowiała, nie reagowała prawie w ogóle, trzęsła sięi była bardzo ciepła. Po konsultacji z weterynarzem zalecono podanie antybiotyku i leków przeciwgorączkowych.
Na dzień dzisiejszy widoczna jest poprawa jej stanu zdrowia, lecz wciąż widać zakażenie w ranie.
Wstępne założenia leczenia:
Na wizycie w Łodzi ustalony został wstępny termin na koniec kwietnia.
W najbliższym tygodniu otrzymam informacje z dokładnym terminem operacji.
Koszt usunięcia guza, będzie wynosił w okolicach 3000 złotych, później wymagane będzie wysłanie usuniętego wycinka guza na badania w celu ustalenia dalszego leczenia. Oczywiście takie są wstępne założenia, jeśli wszystko pójdzie bez większych komplikacji.
Dziś czekamy na operację, która daje szansę na życie mojego przyjaciela,
jednocześnie są to najcięższe dni z jakimi przyszło nam się zmierzyć.
Dlaczego założyłem zbiórkę:
Wizyty, zakupy leków, próby leczenia, z generowały koszty. Niestety nie wygląda to dobrze, ponieważ oszczędności się skończyły. Chcę ratować swojego pieska, bez względu na koszty, liczyłem że dam radę temu sprostać, lecz przerosło to moje możliwości.
Chcę walczyć o mojego przyjaciela, lecz nie dam rady sam i muszę prosić Was o pomoc.
Stąd też tworze tą zbiórkę.
Dlatego też Proszę, nadzieja w Was i Waszej Pomocy, aby Perełka mogła wrócić do pełnego zdrowia.
Wizyty u poprzednich weterynarzy były kosztowne. Koszt samych dwóch wizyt w Łodzi wyniósł ponad 1000zł. Nie liczę kosztów dojazdu, chodź te są bardzo duże, gdyż z miejsca zamieszkania do weterynarii mam 130km. Tworząc zbiórkę, jestem zobligowany wobec wszystkich osób, chcących pomóc i przekazać każdą złotówkę na Perełkę,
udokumentować wszystkie koszty.
Po operacji przedstawię paragony i faktury z przebiegu leczenia Perełki.
Dziękuje każdej osobie, która zechce wesprzeć zbiórkę, razem możemy walczyć o Życie i Zdrowie Perełki.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Dzień dobry. Chciałam coś zasugerować w związku z leczeniem rany u Perełki. Myślę, że konwencjonalne sposoby nie pomogą, a zwiększanie dawki antybiotyków może mieć skutki uboczne. Powinno się spróbować ozonowania rany, pijawek i/lub smarowania RegenGelem. Proszę skonsultować to ze swoim weterynarzem, i zapytać gdzie i jak przeprowadzić ozonowanie (może mają urządzenie w klinice). RegenGel trzeba zamówić samemu. Tu jest link, są też inne produkty z serii Regen, które mogą pomóc, np płyn z jonami srebra https://regen-sklep.pl/produkt/regen-gel/ Czy konsultował się Pan z innymi weterynarzami? Może warto, bo inna osoba, to też inne pomysły na leczenie. Polecam umówić się do Moniki Morawskiej z VetClinic na Strykowskiej (Bo Pan leczy sunię w Łodzi?). Jest onkologiem i hematologiem, ale to dość młoda osoba, cały czas się doucza, bardzo zależy jej na swoich pacjentach. Przepraszam, że się wtrącam, ale bardzo mi żal sunii, bo tyle juz wycierpiała i chciałabym, żeby udało się jej pomóc.
Trzymam kciuki za Perełkę. Nie poddawajcie się!!!! <333