Dzień dobry,

mam 27 lat, mój tata zmarł 6 lat temu, a trzy lata po jego śmierci zaczęła się moja historia ze spłatą długu obcych dla mnie ludzi. Otóż tata żyrował im do kredytu, a że znarł nagle na zawał nie zdążył nam (mojej mamie i bratu też) o tym fakcie powiedzieć. Sam kredytobiorca, po śmierci mojego taty też nie dał o zaistniałej sytuacji znać. I tak trzy lata później, bank odezwał się do nas jak spadkobierców, że jestśmy im dłużni blisko 55 tysięcy złotych. Szukałam pomocy wszędzie, jednakże zrzec się spadku mozna jedynie do pół roku, a my w nieświadomości tego co nasz czeka żyliśmy trzy lata. Aktualnie pracuję za najniższą krajową i ciężko znaleźć jest lepszą pracę. Sam kredytobiorca i pozostałych dwóch żyrantów są niewypłacalni (pracują na czarno bądź wcale, nie mam z nimi możliwości kontaktu), więc jedynie ja z bratem (odciążając finansowo naszą mamę emerytkę) spłacamy do komornika po 1000zł miesięcznie co znacznie ukróca nasze budżety. Aktualna kwota prawie 66 tysięcy, a same odsetki miesięcznie wynoszą prawie 500 zł. Szukam wiec wszelkich sposobów na jakąkolwiek pomoc, aby móc żyć własnym życiem, a nie spłacać czyjeś błędy, uniemożliwiające mi kupno mieszkania, odłożenia na ślub czy nawet planowania dzieci.. Jeżeli jesteś chętny/chętna pomóc - serdecznie dziękuję. Pragnę wyjść jedynie na "0".