Pomoc dla ciężko chorej na nerki Szyszki
Pomoc dla ciężko chorej na nerki Szyszki
Nasi użytkownicy założyli 1 226 314 zrzutek i zebrali 1 348 464 698 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności3
-
Przyszły nam jakiś czas temu wyniki sekcji oraz posiewu. Co wyszło?
Posiew - obecne bakterie w moczu - enterococcus saccharolyticus oraz acinetobacter.
Sekcja - zapalenie nerek, a dodatkowo martwica wątroby.
Obie bakterie są powszechne w środowisku, ale prawdopodobnie przez spadek odporności po zabiegu bakterie przedostały się do układu moczowego. Tam zrobiły straszny bałagan. Marwtica wątroby była prawdopodobnie spowodowana bakteryjnym zapaleniem wtórnym do zapalenia nerek. Niestety, posiew przyszedł dopiero po jej śmierci.
Skoro wszystkie wyniki już mamy, sekcja została zrobiona to można uznać, że ten rozdział jest już zakończony
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Szyszka to nawet nie 3-letnia świnka morska. Niedawno straciła swoją siostrę po zabiegu kastracji, ale na szczęście miała jeszcze jedną świnkę w stadzie, dzięki czemu nie musiała cierpieć z samotności. Niestety, ale teraz to Szyszka musi walczyć o życie, przez ostatni tydzień była hospitalizowana. Dlaczego? Też chciałybyśmy wiedzieć....
Zaczęło się od nocnych problemów z 15 na 16 stycznia - osowiałość, brak apetytu oraz niekształtne bobki. Niepokojąca była także waga, która szybko spadała. Decyzja zapadła - jedziemy do specjalisty, który ma w nocy dyżur. Najbliższy był w Łodzi, a więc czekała nas mała godzinna wycieczka. Dostała leki i kroplówkę, zrobiono także FAST USG, na którym stwierdzono prawdopodobnie zapalenie przewodu pokarmowego. Rano odesłano nas do innego specjalisty, gdyż weterynarz ze specjalizacją kończył pracę, a Szyszka potrzebowała opieki kogoś wykwalifikowanego.
Pojechałyśmy z nią do Warszawy. Została na hospitalizacji (na karcie pomylono literkę w imieniu), podano leki, kroplówkę i wykonano potrzebne badania krwi oraz kolejne USG. Wyniki były złe i ewidentnie działo się coś z nerkami, do tego doszła bardzo podwyższona amylaza, co mogło wskazywać na problemy z trzustką. Na USG zauważono powiększone miedniczki nerek, co nie wróżyło nic dobrego. Wykonano także RTG, aby wykluczyć kamienie w moczowodach, ale ich nie było. Zalecono poszukanie jak najszybszego terminu dokładnego USG nerek, na którym będzie można wykluczyć niedrożność moczowodów oraz zapalenie trzustki. Podejrzewano także, że po zabiegu kastracji podwiązki mogły uciskać na układ moczowy, co wymagałoby reoperacji.
Udało nam się znaleźć termin jeszcze tego samego dnia - godzina 17:00 w innej przychodni. Około 16:00 przetransportowałyśmy ją do specjalisty od USG. O planowanej godzinie wykonano dokładne USG układu moczowego i innych narządów. Miedniczki były mocno poszerzone, jednak nie stwierdzono problemów z podwiązkami ani drożnością moczowodów. Inne narządy również ucierpiały, prawdopodobnie przez nerki - powiększony żołądek, zapalenie trzustki. Diagnoza - zapalenie nerek. Zdecydowałyśmy, że świnka musi zostać na opiece nocnej u weterynarza, bo jej stan był ciężki. Następne dnie spędzała w przychodni.
Od tamtej pory pojawiły się problemy z bobkami. Od wtorku do czwartku nie było żadnych, dopiero w piątek zaczęła robić sporą ilość. Z moczem nie było problemów. Pojawiła się kwasica, ale za to kreatynina spadła. Podwyższył się poziom mocznika, jednak miedniczki troszkę się zmniejszyły. Była szansa, że jest jakaś reakcja na leczenie. Wysłano mocz na posiew z antybiogramem, bo być może przyczyną jest bakteria.
W piątek jednak świnka stała się bardziej apatyczna. Proponowano rozważyć eutanazję, ze względu na jej stan kliniczny, mimo małej poprawy wyników. Była mała szansa, że jej stan może ulec zmianie. Postanowiłyśmy, że spróbujemy dać jej jeszcze szansę i skonsultujemy wyniki jutro u innego weterynarza. Szyszka wróciła z nami wieczorem do domu i do następnego ranka była dokarmiana oraz dostawała wszelkie potrzebne leki.
Rano w sobotę pojechałyśmy na kroplówkę do Wrocławia. Pierwsze co zasugerowano - sprawdzenie, czy w jamie brzusznej jest płyn, co oznaczałoby zapalenie otrzewnej - nerki po prostu nie dawałyby rady. Jeśli by był - najlepsza byłaby eutanazja. Wykonano USG, płynu nie stwierdzono. Wciąż była dla niej mała szansa. Okazało się, że ketony są powyżej normy i to może być powód jej otępiałości i niechęci do jedzenia mimo silnych leków przeciwbólowych. Dostała kroplówkę z czymś na obniżenie ketonów i leki, następną wizytę planujemy w poniedziałek. Do tego czasu będzie leczona w domu według zaleceń specjalisty oraz będzie miała podawane kroplówki.
Wszystko zależy od tego, czy do poniedziałku poczuje się lepiej.. Szyszka w ogóle nie ma apetytu, trzeba ją dokarmiać co 3-4 godziny. Wytłumaczono nam to tak, jakby ciągle była "na kacu", miała młodości i nie mogła zwymiotować, by poczuć się lepiej, stąd nie ma ochoty nic jeść. Właśnie przez mocznik. Łzawią jej oczy i leży smutna, dostaje bardzo mocne leki przeciwbólowe.
Do tej pory wydałyśmy około 2500 złotych plus dojazdy. Oczywiście kwota się nie liczy, zależy nam tylko na tym, by mała poczuła się faktycznie lepiej i by to wszystko miało jakiś sens. Będziemy wdzięczne za każdą pomoc.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Trzymamy kciuki! Walczycie dzielnie i robicie dosłownie max ❤️