Pożar wybuchł o 5.22 nad ranem... zaczął się od zewnętrznej, balkonowej ściany, gdzie stała szafka z dokumentami i pieniędzmi... gdyby nie odwaga i determinacja naszych psów, które wyciągnęły nas z mieszkania, spłonęlibyśmy nie tylko my, ale i część osiedla... wydostaliśmy się w bieliźnie, na boso...
W ciągu kilkunastu minut ogień pochłonął okna, ściany, drzwi, wózek inwalidzki, skuter czterokołowy, sprzęt pomocniczy i rehabilitacyjny, zapas leków, meble, komputer do pracy, dokumenty i dokumentację medyczną i zawodową, pieniądze... pożarł nasze dotychczasowe życie...
Dzięki Dobrym Ludziom zaczynamy od nowa... całkowicie od nowa...
To trudne gdy ma się pięćdziesiąt lat, jeszcze trudniejsze gdy jest się niepełnosprawnym... porażenie mózgowe, miastenia gravis, padaczka, wrzodziejące zapalenie jelit, osteoperoza, niewydolność nerek - to ciężkie choroby, z którymi się borykamy... a tak długo byliśmy aktywni i pożyteczni jako pedagodzy...
Najpilniej potrzebujemy sprzętu pomocniczego i rehabilitacyjnego i dwóch skuterów elektrycznych... kupimy używane, byle tylko ruszyć do przodu, żeby niepełnosprawność się nie pogłębiała...
Czy możemy prosić Cię o pomoc?...