Częściowy zwrot kosztów leczenia Bolka
Częściowy zwrot kosztów leczenia Bolka
Nasi użytkownicy założyli 1 226 309 zrzutek i zebrali 1 348 433 568 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że mam świra na punkcie zwierząt, szczególnie na punkcie psów, bo to
z nimi byłem wychowywany od niemowlaka.
W tym roku mam bardzo długie i niedochodowe wakacje - z racji wykonywania zawodu (pracuję w teatrze, a teatry przy covidzie mają... lekko mówiąc: ciężko - większość czasu nie pracowałem, ostatnio teatry znowu zostały zamknięte, raczej na długi czas). Mimo i dzięki temu mogłem odwiedzać azyle, przytuliska oraz schroniska, żeby trochę popracować jako wolontariusz. W wakacje spędziłem 3 tygodnie w mordowni w Radysach, gdzie odbyła się bardzo głośna interwencja (dobrze streszczony materiał tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=k0zZT8qzE2c&ab_channel=TelewizjaRepublika).
Dzień po skończonej akcji znalazłem na trasie BOLKA, wychudzonego, ledwo słaniającego się psa
o krzywych łapkach. Szybko został przekupiony jedzeniem. Kiedy próbowałem go podnieść i wsadzić do samochodu, nagle nabrał sił, pokazał ostre zęby (jakiś czas później przekonałem się, jak bardzo są ostre...) i zawarczał - to z niepewności, bólu z wycieńczenia, ale nie tylko. Po nakryciu głowy, misja się udała i Bolek wylądował w samochodzie. Nocka w ośrodku niedaleko Radys i na drugi dzień powrót do Warszawy, ale najpierw zahaczenie o zaprzyjaźnioną i pewną klinikę weterynaryjną Omegavet
w Pruszkowie, gdzie wspaniali lekarze zrobili Bolkowi pełny przegląd i pakiety badań. Szybkie USG zaniepokoiło, więc je powtórzyliśmy ze specjalistą - wielki guz na śledzionie, który w każdej chwili mógł eksplodować. Turbosłodki piesek wyglądał na kilkanaście lat, ile ma w rzeczywistości - nie wiadomo, może 10. Guz został wycięty, operacja się udała, Bolek to twardy zawodnik - w noc po operacji udawał już chojraka. Przez kolejne dni jeździliśmy na kroplówki. Wyniki histopatologii po dwóch tygodniach wykluczyły złośliwość. Bolo został odpchlony, odkleszczony i zaszczepiony. Ogromnym problemem były jego wyniszczone do krwi poduszki na łapkach, które non stop wygryzał jeszcze przez dwa miesiące (może nawyk, którego nabawił się przy pchłach, może wieczne spacerowanie po asfalcie, może stres, może alergia... można gdybać) - gryzł się zresztą po całym ciele - patenty na kołnierz rozpracowywał w mig. Pierwszy miesiąc to opieka 24 na dobę - niepokój, stres, nowe miejsce, inne zwierzęta wokół, ból, szwy po wycięciu śledziony, niewygoda przez długie gojenie rany - kręcił się non stop i szukał sposobów na ucieczki, drapania, gryzienia. Byliśmy codziennymi gośćmi kliniki
w Pruszkowie. Lecznicze kąpiele, maści i roztwory nadmanganianu nie przynosiły poprawy. Zmiana karm również, było ich kilka, specjalnych karm... Problemy w końcu ustąpiły, ale co przyniosło przy tym największy efekt - trudno powiedzieć. Kiedy minęło trochę czasu, wzięliśmy się za kastrację. Znowu kołnierz i jeszcze dłuższe gojenie ran, kolejne maści i wizyty. Bolek miał problem z akceptacją psów i kotów, miewał też "myśli samobójcze", rzucał się znienacka pod koła samochodów, oczywiście będąc na smyczy (to chyba zemsta przez odebranie mu wolności i te wszystkie krzywdy wyrządzone u weterynarzy...). Porady behawiorystów wiele nie dawały, ale czas zrobił swoje i przy głębszym poznaniu, Bolek, coraz bardziej ufał i robił postępy. Teraz jest już nauczony mieszkać z kotami i psami, choć w pierwszym kontakcie potrafi zdominować inne zwierzęta. Musiał się wszystkiego uczyć od początku, ale dał radę jak na swój wiek i przeszłość - przeszedł ogromną drogę, zasługiwał na to - mógł skończyć znacznie gorzej. Warto było się pomęczyć przez 3 miesiące, by przygotować go do adopcji. Dziś jest na to już gotowy. Jest uroczy, chodzi krok w krok i pragnie miłości oraz wiecznego kontaktu fizycznego z człowiekiem.
Te nieco ponad 3 miesiące to prawie 3 tysiące złotych (gdyby nie pomoc od Omegavet - koszt byłby jeszcze większy - ogromne dzięki <3 ). Wizyty u weterynarza, zabiegi, operacja, leki, preparaty, kroplówki, różne karmy, hoteliki, bardzo dużo benzyny, porady i różnego rodzaju artykuły. Nie miałem go w planach, ale nie potrafiłem go nie zabrać z tej drogi i cieszę się, że mogłem mu poświęcić ten wolny czas, bo do pracy przecież chodzić nie mogłem. On też się cieszy, chyba zrozumiał, że jest dzięki temu w znacznie lepszej kondycji i ma szansę na godne spędzenie reszty życia, czyli wielu lat.
Jestem uzależniony od wpłacania darowizn na zwierzaki, często namawiam swoich znajomych i ich znajomych do wpłacania na rzecz zwierząt (są tego efekty i dowody na nie!), a dziś proszę/zachęcam do wpłacania na moją zbiórkę - prywatną, nie żadnej fundacji, czy stowarzyszenia. Będę ogromnie wdzięczny za każdą wpłatę. Sam staram się pomagać jak tylko mogę: organizując różnego rodzaju akcje, wydarzenia, wpłacając darowizny, jeżdżąc na wolontariat, aktywizując innych. Jeśli uda się zebrać więcej, to więcej środków będę mógł zainwestować w kolejne pomysły i działania. Znaleźć mnie możesz na facebooku - Michał Karczewski - aktor - na profilu znajdziecie sporo materiałów o ostatnich akcjach (Dzień Zwierząt w Teatrze, Organizacja Kącika Adopcyjnego i inne). Z góry dziękuję!
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!