„Dziadzio pragnie odbudować na nowo swoje życie”

Historia tego kota jest przykra i ciśnie łzy do oczu, jedyną szansą jesteście Wy – ludzie o dobrym sercu. Dziadzio pojawił się nagle u mnie na osiedlu. Jest to małe osiedle i znamy koty wychodzące oraz te wolno żyjące, ale nikt nigdy Dziadzia tu wcześniej nie widział. Kocurek usilnie pchał się do bloków na klatki schodowe i chciał wchodzić do mieszkań. Niektóry brali go na chwilę, by się ogrzał, czy coś zjadł, a potem z powrotem wynosili na ulice. Dziadzio siedział na ławce przy klatkach i patrzył się w okna swoimi wielkimi oczami. Któregoś dnia trafił na starszą, schorowaną kobietę. Zrobiło się jej żal kota, jako jedyna zauważyła, że jest chory i potrzebuje pomocy. Kobieta zadzwoniła po mnie. Pomyślałam, że skoro kot jest chory i z miasto to trzeba zadzwonić po schronisko. Z takim zamiarem udałam się do starszej Pani która przytrzymała kota u siebie, ale to co zobaczyłam wstrząsnęło mną. Moim oczom ukazał się stary, wyłysiały, chory i umęczony kot. Nie miałam serca oddawać go do schroniska bo tam już nikt nie zechce go adoptować, a ja poogłaszam go w internecie i będzie miał większe szanse na znalezienie kochającego domu. Po za tym dom tymczasowy to jednak dom, a nie schronisko. Zabrałam więc kota do domu. Obejrzałam dokładnie, miał kilka kleszczy, był wyłysiały śmierdział ropą i nie chciał jeść. Następnego dnia umówiłam Dziadzia do weterynarza. Okazało się, że pod dolnym kłem jest potężny ropień, dziąsło wręcz przegniło i rozpadało się. Dlatego kot nie mógł jeść, był mocno wychudzony. To stary ok. 12 letni kocur, kastrowany i na pewno miał kiedyś dom. Kocurek został poddany zabiegowi ekstrakcji zęba już kolejnego dnia, co przyniosło mu sporą ulgę. Został też odrobaczony i odpchlony. Szybko nabrał apetytu i wypoczywał. Starsza Pani która poinformowała mnie o Dziadziu. popytała na osiedlu, czy wiadomo coś więcej na temat historii Dziadzia. Okazało się, że jego właścicielka zmarła, a córka kobiety wyrzuciła kota na bruk. Dziadzio całe życie mieszkał z kochającą go osobą, był dla niej ważny. Obecnie jest u mnie, a mam już sporo kotów. Dziadzio nie potrafi odnaleźć się w tej rzeczywistości, nie radzi sobie z tym, że dzielę swój czas na wszystkie koty, chciał by mieć więcej tej uwagi. Dotychczasowe życie Dziadzia runęło jak domek z kart, usilnie próbuje je odbudować, ale wciąż wspomnienia przeszłości burzą to co uda mu się naprawić. Czy los odwróci złe karty? To zależy od Was kochani. Proszę, wręcz błagam, dołóżcie swoją kartę do odbudowy życia tego smutnego kocurka. Czy trafi mu się As? Bilet do lepszego świata? Może będzie ktoś kto zechce go adoptować na jesień życia? Najpierw jednak musimy zrobić Dziadziowi więcej badań i doprowadzić do porządku pozostałe zęby. Zabieg stomatologiczny to koszt ok.450zł, badania do zabiegu takt jak morfologia, biochemia- 150zł , przydało by się tez zrobić test FIV/FELV- 95zł. To spore koszty a do tego dojdą koszty za same wizyty i leki. Nie stać mnie na to, dama choruje a moje leki są drogie, w dodatku nigdy nie zostawię zwierzęcia w potrzebie jeśli takie pojawi się na mojej drodze. Oferuje opiekę i miłość ale to za mało, potrzeba pieniędzy. Wierzę że z waszą pomocą uda się odmienić życie Dziadzia.