id: x5vw8k

Pomóż samotnej mamie

Pomóż samotnej mamie

Nasi użytkownicy założyli 1 158 745 zrzutek i zebrali 1 203 496 720 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności2

  • RqsjOQfyLQtIQOsX.jpggZqMPFOUQZWzbmeS.jpgwWet5Wm3IjhPZ1Vi.jpg

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

LIkelFlJZgJaHY26.jpgitam kochani, niestety los tak chciał bym została samodzielna mama. Przychodzę do państwa z prośbą o wsparcie mnie w sytuacji jakiej się znalazłam.

Nasz dochód to 500+ i to co uda mi się zarobić czyli ok 700-800zł oczywiście bez umowy;/. Obecnie celem pomocy jest zbiórka pieniędzy na utrzymanie i zapewnienie warunków do życia dla dziecka i siebie.

Bardzo proszę ludzi dobrej woli o pomoc. mam ubezpieczenia, nie mam umowy. Chciałabym to zmienić. Przez lata mój partner mi mówił ze do pracy się nie nadaje, jestem głupia, że nic nie potrafię itp. Były z tego powodu kłótnie, a ja głupia zaślepiona „miłością „ wierzyłam mu i robiłam wszystko by nie odszedł. Po 6 latach zabrał wszystko i odszedł do innej. A powodów jak twierdzi było dużo...Bo mu się znudziłam, bo się ciągle czepiam (noce wyjścia, zero pomocy przy dziecku czy w domu, ciągle w telefonie i na telefon, tylko nigdy czasu dla nas) bo dziecko go przerosło, bo jak twierdzi nie ma wcale słuchu, on jak dostał kiedyś od matki pasem czy kijem to wiedział jak ma się zachować (chociaż nigdy się nie zajmował nim, ja nie uderzę dziecka a tym bardziej nie pozwolę nikomu tego zrobić), bo jego mama mnie nie akceptuje po wyzwiskach i groźbach kilka miesięcy dochodziłam do siebie. Gdy wiedziałam tą kobietę dostawałam ataków lęku, przyspieszone bicie serca, ręce mi stały, pot spływał mi po czole.... Były kłótnie, wyzwiska kierowane w moją stronę, poniżanie, upokarzanie... Zostawił nas same... Młoda chodzi aktualnie do przedszkola, chciałam zrobić coś dla siebie, dla córki i zacząć normalnie żyć a nie egzystować.

Aktualnie poszukuje pracy. Obojętnie jakiej aby za godne pieniądze i by móc utrzymać siebie i dziecko.


Chciałbym zająć kilka chwil i opowiedzieć coś o sobie. Mieszkam w małej wiosce na wschodzie kraju. Łatwo nie miałam i nie mam. Moje życie w wieku 18 lat wywaliło się do góry nogami. Pierwsze miłości, związki, szkoła. Był taki jeden, przyjeżdżał. Tak to ten do końca życia myślałam. Zostawiłam rodziców. Poszłam do niego (on najstarszy, 2 młodsze siostry i matka, ojca zostawiła matka, zabrała dzieci i odeszła ) miało być pięknie. Pomoc codziennie, pranie sprzątanie pielenie, wiadomo byłam u kogoś, mieszkałam chciałam się zrekompensować. Pracować nie mogłam (ale o tym zaraz) Dowiedziałam się po byciu 2l razem ze jestem w ciąży. To byl moment przełomowy. Z mojego życia stal się horror. Codziennie więcej nowej pracy, nikt tam nic nie robi tylko ja, krzyk, poniżanie, obrażanie, oczernianie. Ja ze skulona głową wszystko grzecznie robiłam. Słuchałam się. Byłam zaślepiona. Poszłam kiedyś do mamy po 2 latach nieodzywania się bo i tego Nie mogłam. To jak wróciłam (ok 2km od siebie byłyśmy) była awantura z jego matka że jak ja mogłam pójść gdziekolwiek. Przyznam szczerze że na wyprawke nie było mnie stać bo one każdy grosz wyciągały od ojca dziecka. Pożyczałam od mamy (mamą i tata sa na emeryturze

mieszają w bloku popeegierowskim (miesięczny czynsz to 600-750zl (w zależności od miesiąca) (Tata choruje od kilku ładnych lat na cukrzycę, nadciśnienie i cholesterol ma wysoki, mama przeze mnie popadla depresje) wracając do tematu do ostatniego dnia porodu pralam, pielilam ogródek na warzywa zarośnięty po pas. Pojechałam do szpitala bo byłam po terminie tydzień. Przez ten cały czas tylko moja mama i ojciec dziecka przychodzili i mnie odwiedzali. W dniu porodu bylam jeszcze w leginsach i koszulce. To były czasy gdy nie było jeszcze covidu. Wpada jego matka na salę zaczyna się drzeć na mnie ze jeszcze nie jestem gotowa, zaczyna wyzywać. Pielęgniarki ja wyeksmitowaly z sali. Poród wywoływany, oby się udało. 30.07 g. 19 mam córkę zdrowa 10/10. Niestety w 2 dobie wyszło że mała złapała odemnie bakterie z moczu więc antybiotyk i przy okazji miała żółtaczkę. Byla mama, partner i nikt więcej. Po 10 dniach w szpitalu przy wyjściu córka została zaszczepiona. Mieliśmy pojechać do mnie. Ojciec dziecka zarządził że pojedziemy do niego. Ok zgodziłam się. Mała była na piersi więc odrazu od wejścia zaczęły się zgrzyty bo one kupiły mleko dla niemowląt i pieniądze wyrzuciły w błoto chociaż mnie nikt o nic nie pytał. Mała zaczęła pod wieczór płakać. Wpada jego matka i pyta czego się drze. Mówię że to po szczepieniu pewnie. Wie Pani co. Jego siostry zaczęły mi wmawiać ze przez tą szczepionkę mała będzie miała autyzm a matka zwyzywała mnie od najgorszych i kazała wypi**alac z domu. Z malutkim dzieckiem następnego dnia rano wróciłam do domu rodziców. Nikomu słowa nie powiedziałam o sytuacji. Kilka dni później musiałam pozałatwiać sprawy urzędowe związane z dzieckiem. Partner zabrał i ja. Ja siedzialam z tyłu. Zaczęła mówić do syna ze lepiej było by mnie zostawić a ja mogłam wpisać ze ojciec dziecka nie znany to nie musiałabym go ciągać jak psa. Łzy leciały mi ciurkiem, bylam cicho. Zaczęła dzwonić do mnie ze jak z dzieckiem nie bede u nich to mi go odbiorą, a ona pójdzie do adwokata. On oczywiście słowem się nie odezwał. Poszłam córka (miala 3 miesiące) bo chciałam ratować nasza rodzinę. Wytrzymałam tam miesiąc. Przez hormony w połogu tylko wyłam, zero radości. Mala zachorowała, dostała zapalenia oskrzeli, antybiotyk, zastrzyki, flegma której mala nie mogla odkrztusić tylko wymiotowała. Pojechałam do lekarza dnia następnego. Moj byl w pracy poza domem. Matka jego zaczęła mówić mu ze doktor się darla na mnie ze z dziecku nie umiem pomoc. Taka sytuacja nie miala miejsca. Dr zbadała, osłuchała, kazala dalej przyjeżdżać na zastrzyki. Po powrocie do domu zaczęła mala ciągnąć za ręce do siadu, ja zaczęłam krzyczeć ze krzywde może jej zrobić. Mala usiadla sama jak miała 7 miesięcy. To stwierdziła ze nie będzie palić w domu. Dziecko chore małe zimno w domu. Dzwoniłam prosiłam mojego żeby wrócił do domu z pracy. Przyjechał następnego dnia rano. A ona juz nasze rzeczy i nas zaczęła pakować i kazala po raz kolejny wypierdalać, ciale słyszałam ze jestem darmozjadem ze ojciec dziecka mnie nie kocha ze jest ze mna ze względu na dziecko i na to ze du*y mu dałam, ku*wa, sz*mata różne wyzwiska słyszałam. Ze mnie powiesi jak dziecko nie wyzdrowieje itp. Zabrałam jego dziecko i wróciłam do domu. On postawa bierna. Usłyszalam tylko z jego strony w mojej obronie do matki tylko daj spokój. Potem cisza, był chrzest, żadna z 3 nie była, pierwsze urodziny dały prezent przez balkon (balona) i odjechały. Przez kolejne pol roku byla z ich strony cisza. Pojechaliśmy kiedyś razem bo mój wcześniej jeździł bo mlodsza siostra od niego zyc mu nie dawala jak mógł matkę porzucić. Tak jakby się nic nie stało. Babcia roku. Chociaż na 5 minut sam na sam z dzieckiem zostać nie chciała. Bo ono ma matkę i nikt z nia nie będzie siedział. Potem padla propozycja zebym została z na mlodsza u nich bo one chcą za granicę pojechać. Powiedziałam ze nie bo nikt mnie nie przeprosił, kazala wypie*dlalac to nie będzie powrotu. To znowu ta zla i kazala wyjść z domu. Wyszłam. Ja on i corka na rekach. 3 urodziny nie były bo syna podburzam, bo jestem chora. Dziecku wmawiaja ze jestem okropna. Po wyjeździe i powrocie dziecko wpada w szał. Wieczne pretensje w co dziecko ubrane ze ma zaparcia nawykowe i to moja wina. Ojciec złego słowa na matkę i siostry nie da powiedzieć więc wybrał ich. Jestem załamana. Gdy ich widzę, słyszę serce podchodzi mi di gardła, ręce się trzęsą, serce telepie, złość i łzy naprzemiennie. Miałam długi musiałam dać radę sobie sama bo ojciec mial budżet ale ze swoimi. Pracowałam na czarno sprzątając. Ale poległam. Sa dni kiedy nie mam ochoty wyjść z łóżka zająć się dzieckiem. Płaczę w nocy w dzień. Nic mnie nie cieszy. Nie poznaje siebie. Zatraciłam radość, znajomych, możliwość rozwoju. Jestem tylko ja i dziecko. Rodzice też już narzekają bo mała ma kolejny bunt 3latka. Teraz lek separacyjny po przedszkolu. Nie mam gdzie wyjść, z kim wyjść. Brak pieniędzy mnie przytłacza. Dziecko wszedzie za mną i że mna bo jak wyjdę nawet do sklepu po chleb rano to stoi i płaczę w drzwiach. Z płaczu cała się telepie. Teraz już wiem ze byłam głupia, nie myślałam logicznie,zapatrzona a bardziej zaślepiona ale czasu nie cofnę. 

Dziękuje za każdą wpłatę i dobre słowo! Niech Bóg ma Was w swojej opiece.

Pozdrawiam.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Oferty/licytacje 1

Kupuj, Wspieraj, Sprzedawaj, Dodawaj.

Kupuj, Wspieraj, Sprzedawaj, Dodawaj. Czytaj więcej

Pomagaj organizatorowi zrzutki jeszcze bardziej!

Dodaj swoją ofertę/licytację - Ty sprzedajesz, a środki trafiają bezpośrednio na zrzutkę. Czytaj więcej.

Aktywne organizatora:
Dla dzieci • Zabawki • Lalki i akcesoria
Lalka handmade
Lalka jest nowa, córka dostała ale ze względu iż ma stwierdzoną alergie i astmę musimy większość pluszaków pododawać /sprzedać /przekazać

Cena wywoławcza

25 zł
Koniec za 2 dni!

Wpłaty 80

nikt jeszcze nie wpłacił, możesz być pierwszy!

Dane wpłacających zostały ukryte przez organizatora

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!