Witam serdecznie, szukam pomocy w wyjściu na prostą. Napiszę tak jak potrafię. Wszystko układało się dobrze, dzieciństwo, młodość potem wesele. Wszystko było tak jak trzeba . W 2001r w marcu urodził się pierwszy syn , po niecałej dobie dowiedzieliśmy się że ma chore serce , świat się zawalił . Wszystkie pieniądze które były zaoszczędzone na mieszkanie wydaliśmy na leczenie i lekarzy. Przez trzy lata zwiedziłem pół polski żeby tylko syn był zdrowy, wydaliśmy mnóstwo pieniędzy ale było warto, syn jest zdrowy. Zaczęliśmy żyć od nowa choć z długami. W 2003r. Urodził się drugi syn, wszystko było dobrze do roku czasu. Syn nie reagował na nas , nie zwracał uwagi na nikogo żył w swoim świecie i znowu od początku, lekarze, wyjazy,szukanie przyczyny. Znaliśmy lekarza , diagnoza autyzm z głębokim uposledzeniem. Życie znowu nas doświadczyło. Trzeba było ratować się pożyczkami żeby syn mógł normalnie funkcjonować, kredyt spłacaliśmy kredytem ,ja pracowałem żona została z synem w domu , nie mieliśmy na bieżące wydatki ,pracowałem na dwóch etatach w domu byłem gościem. W 2015r

Mieliśmy tyle długu ze sprzedaliśmy mieszkanie żeby pospłacać zaległości, wynajęliśmy mieszkanie, pracowałem dalej byle zapewnić chłopakom normalny byt. Żona niestety przypłaciła to zdrowiem psychicznym i fizycznym tak samo jak ja. Do dnia dzisiejszego rechabilitujemy syna robimy wszystko żeby jak nas zabraknie mógł jakoś po części funkcjonować. Wspieramy się jak możemy. Wiem że można było więcej zrobić ale widocznie ja nie potrafię, chociaż pracuje ponad siły zawsze coś brakuje. Długi się ciągną i końca tego nie widać. Jeśli ktoś dotarł do końca to dziękuję ,Wiem że ludzie mają gorzej i są w większej potrzebie niż moja rodzina. Mimo wszystko dziękuję za przeczytanie bo to było bardzo trudne dla mnie żeby to napisać. Dziękuję bardzo, Bartek.