Bardzo nie lubię prosić o pomoc...wolę pomagać, ale niestety los ostatnio nie oszczędza kociaków, które do nas trafiły. Dopiero co z bólem serca pożegnaliśmy półrocznego Ptysia-Srysia, którego dopadł Felv, a teraz zachorowała 4-miesięczna Gabrysia. Gabrynia została znaleziona w pudełku wraz z czwórką swojego rodzeństwa. Kociaki były zmarznięte, miały zaropiałe oczka i okropny koci katar. Po dwóch miesiącach leczenia zaczęły wracać do zdrowia. Niestety dwa tygodnie temu Gabrysia dostała gorączki. Podczas badania okazało się, że ma płyn w jamie brzusznej... diagnoza- Fip. Tej malutkiej dziewczynce ktoś zafundował wstrętny start w życie i kiedy miało być już dobrze, pojawiła się ta okrutna choroba. Ostatnią szansą na uratowanie życia Gabrysi jest droga terapia lekiem GS. 84 dni codziennych zastrzyków. Niestety ciężko pozwolić sobie na lek, którego koszt przewyższa miesięczne zarobki, mając pod opieką jeszcze 11 innych czworonogów.

Wiem, że ktoś może powiedzieć, że za te pieniądze dałoby się pomóc wielu innym zwierzętom. Sama o tym myślałam, ale czy czyjeś życie można tak po prostu położyć na szali? Ja muszę spróbować dać jej szansę. Sumienie nie pozwala mi postąpić inaczej. Będzie ciężko, dlatego jeśli ktoś mógłby wesprzeć nas choćby przysłowiową złotówką, będę bardzo wdzięczna. Gabrysia jest kotkiem miziastym, przylepnym, taką kochaną pierdółką. Nie mogę jej powiedzieć, że już nic nie da się zrobić. Zbieramy siły, idziemy na walkę z trudnym przeciwnikiem.

Udostępnienie to też jest dla nas pomoc.

❤