Jeszcze wczoraj mieli spokój, poczucie bezpieczeństwa i stabilizację. Tego samego dnia, kilka godzin później stracili wszystko… W wyniku pożaru zostali bez dachu nad głową.

W drugi dzień świąt w budynku wielorodzinnym, w którym mieszkali moi przyjaciele doszło do pożaru. Ogień strawił praktycznie cały dom. Ich mieszkanie ocalało jako jedyne, ale w wyniku akcji straży pożarnej zostało całkowicie zalane. Poza tym cały budynek najprawdopodobniej nie nadaje się do remontu.

Bliskie mi osoby z dnia na dzień zostały z niczym… Mieszkanie, na które tak ciężko pracowali i które kosztowało ich tak wiele wyrzeczeń w przeciągu kilku dni ma zostać zburzone. Ze względów formalnych odbudowa nie będzie możliwa. Po raz kolejny muszą zacząć od początku. Po raz kolejny muszą zbudować swój świat na nowo. Tym razem nie od zera, tylko na minusie, bo do spłaty został im wysoki kredyt, który zaciągnęli na wykończenie. Mieszkanie niestety nie było ubezpieczone, więc nie mogą liczyć na jakiekolwiek zadośćuczynienie finansowe.

To młodzi, bardzo ciepli i uczciwi ludzie. Nigdy nie proszą o pomoc. Bardzo długo nie wiedzieli o tej zbiórce, bo pewnie by się na nią nie zgodzili. Uważają, że inni ludzie są w większej potrzebie i trudniejszej sytuacji. Jednak teraz - uzmysłowili sobie, że nie są w stanie poradzić sobie z tą tragedią. Muszą poprosić o pomoc... Do wszystkiego doszli sami – swoją ciężką pracą i determinacją. Wiem, że to co się stało bardzo nimi wstrząsnęło i ich załamało. Bardzo chciałabym pomóc im stanąć na nogi. Wierzę, ze z pomocą ludzi dobrej woli uda się to szybciej.

Celem zbiórki są pieniądze na nowy start. Tak, żeby mogli uwierzyć w lepsze jutro. Bo razem z mieszkaniem spłonęły ich marzenia i plany na przyszłość.