id: xf7kmh

Uchroń Babcię Bogusię przed nieszczęściem

Uchroń Babcię Bogusię przed nieszczęściem

Nasi użytkownicy założyli 1 156 874 zrzutki i zebrali 1 201 145 993 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności1

  • Drodzy Darczyńcy,

    Dla tych, którzy potrzebują skróconej wersji potrzeby zebrania pieniędzy, poniżej krótki opis.


    Potrzebuję Waszego wsparcia, aby uratować rodzinny dom mojej Babci Bogusi w Gdyni przed zagrożeniem, jakim są "flipperzy" nieruchomości. To miejsce, które przez pokolenia było domem dla naszej rodziny, ma teraz wartość przede wszystkim emocjonalną, ale także staje się obiektem zainteresowania inwestorów.


    Historia tego miejsca sięga okresu przed II wojną światową, kiedy to pradziadkowie Babci Bogusi osiedlili się w dzielnicy nazywanej potocznie „Meksyk”. Przez lata dom był świadkiem wielu ważnych rodzinnych wydarzeń – tutaj dorastała moja babcia, a później także moja mama. Mimo prób władz miasta po wojnie na przesiedlenie mieszkańców, rodzina zawsze pozostawała tu, tworząc ciepły i kochający dom.


    Niestety, w wyniku tragicznego wypadku, w którym uległam poważnym obrażeniom, utraciłam zdolność zarobkowania i nie jestem w stanie samodzielnie zabezpieczyć przyszłości tego miejsca. Obecnie dom wymaga natychmiastowych napraw, które uniemożliwiają zamieszkanie, a ja zmagam się z koniecznością ciągłej rehabilitacji.


    Zdecydowałam się założyć zrzutkę, aby zebrać środki na wykup udziału miasta w tej nieruchomości i zapewnić Babci Bogusi spokojną starość w miejscu, które kocha. Jest to dla nas sprawa życia i śmierci, ponieważ każde zagrożenie dla tego domu jest równocześnie zagrożeniem dla zdrowia mojej babci, która ma słabe serce i jest głęboko związana z tym miejscem.


    Proszę Was o wsparcie – każdy wkład, mały czy duży, pomoże nam zachować nasz rodzinny dom. Dziękuję za każdą pomoc i wsparcie, które możecie nam ofiarować.


    https://www.investgdynia.pl/title,Chylonia-Dachnowskiego-36,pid,3,offerid,473.html


    Z serca dziękuję,

    Agnieszka Droszczak

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Szanowni Darczyńcy,


Potrzebuję wsparcia Dobrych Ludzi żeby uchronić rodzinne miejsce mojej Babci Bogusi przed potencjalnymi łowcami nieruchomości - flipperzy, którzy będą próbowali pozbyć się innych udziałowców (czyli nas). To nasze rodzinne miejsce wielopokoleniowe zlokalizowane w części przemysłowej miasta Gdyni.


Wszystko zaczęło się jeszcze przed drugą wojną światową, kiedy to na dzisiejszą rodzinną działkę przybyli rodzice Babci Bogusi. Te biedne okolice Gdyni nazwano „Meksyk”. Zamieszkali tam i urodzili dwoje dzieci, m.in. moją Babcię. Przyszła wojna, pojawiły się różne wydarzenia. Po wojnie z pradziadkami, zamieszkała siostra i rodzice prababci, urodziła się jeszcze siostra. Moja Babcia dorastała w tym samym miejscu pamiętając doświadczenia wojenne. Kochała Gdynię! Często przebywała nad morzem, uczęszczała do Klubu Morskiego, a także na lokalne zabawy, gdzie poznała mojego dziadka. I tak nie zmieniła miejsca zamieszkania – dziadek dobudował na tej samej 300m2 działce część mieszkalną dla swojej rodziny. Miasto ten teren po wojnie uważało za tymczasowy dla przybyłych (planowano przesiedlić do bloku, który jednak spłonął w trakcie budowy), a same zabudowania określano jako „baraki” i w większości księgi wieczyste do dzisiaj tak określają tam zabudowania. W swoim życiu Babunia najczęściej z rodziną wyjeżdżała na Półwysep Helski. Rzadko opuszczała na dłużej swoje miejsce rodzinne. Moja mama mieszkała tam długo; poznała w mieście mojego tatę. W Gdyni urodziłam się JA (w marcu). Rodzice zmienili wkrótce miejsce zamieszkania na Gdańsk, ale przez wszystkie lata bywaliśmy często u Babci BogusiBabcia nauczyła mnie kochać ludzi, cieszyć się tym, co potrafię i mam. Wróciłam do domu rodzinnego Babci Bogusi na studia. Tak naprawdę dostałam od Niej szansę rozpoczęcia dorosłego życia. Ukończyłam Akademię Morską (obecnie Uniwersytet Morski w Gdyni). Jestem Rybą x3: herb miasta, znak zodiaku i uczelnia morska. Babcia to moja przyjaciółka, jest jak druga matka. Obiecałam Babuni, że będę dbała o Jej wielopokoleniową historię i kiedyś z siostrą zamieszkamy w tym domu. Los mnie przesiedlił do stolicy za pracą, jednak więź z Babcią i Jej miejscem rodzinnym nie zmniejszała się. Codziennie dzwoniłyśmy do siebie w drodze do mojej pracy. Wielu z moich kolegów i koleżanek z pracy wiedziało o tym. Planowałam, że jak odłożę trochę pieniędzy to wrócę do Gdyni.


Zaczęłam w tamtym czasie interesować się sprawami formalnymi nieruchomości Babci, bo zauważyłam, że w księdze wieczystej – oprócz niej jako właścicielki – widnieje Miasto. Zaczęłam pisać pisma do Urzędu Miasta w sprawie zniesienia współwłasności. Pojawiali się ludzie wyceniający działkę i dom Babci żeby ustalić kwotę do zapłaty Miastu. Już wtedy wyceniono, że działka z domem jest warta 120 000 zł + 23% VAT, w tym dom mniej więcej 20 000 zł. Poprosiłam o rozłożenie kwoty na raty. Przyszła odmowa. ☹


I wówczas zdarzyło się nieszczęście! Przechodząc na przejściu dla pieszych znalazłam się w środku wypadku komunikacyjnego z winy kierowcy straży pożarnej. Wypadek transmitowano w TVN24, pisały media (tutaj 2 linki opisujący wypadek: na skrzyżowaniu al. Jana Pawła II z ul. Grzybowską wóz strażacki zderzył się z volvo oraz https://warszawa.naszemiasto.pl/tragiczny-wypadek-w-al-jana-pawla-ii-volvo-zmiazdzone-po/ar/c16-3219519 ). Miałam nie przeżyć kraksy wg oceny lekarzy SOR. Moja Babcia nie wiedziała o wypadku, ale czuła coś niedobrego, bo nie odzywałam się do niej przez jakiś czas. Jak nigdy. Przeżyłam, określona mianem „ewenementu medycznego”. Nie mogłam wrócić do Gdyni żeby nie być ciężarem dla Babci. Staruszka nie widziała mnie kilka lat, bo nie chodziłam (chciano mi nawet amputować nogę), nie byłam świadoma rzeczywistości. Babcia nie przyjechała, bo mając ponad 70 lat taki wyjazd do stolicy traktowała jak wyjazd za granicę. Ale dzwoniła, przysyłała pieniądze na leczenie ze swojej skromnej emerytury. Cieszyła się, że mam na miejscu wsparcie osób trzecich. Kilka lat zajął mi powrót do samodzielnego chodzenia. Po drodze poznałam męża, ale nie wytrzymał sytuacji ciągłej hospitalizacji i konieczności sprawowania nade mną opieki. Rozwiodłam się. Jestem bezdzietna. Starałam się być pozytywna i silna. Byłam w nieustannym kontakcie z Babcią. Przed pandemią – mając trochę fizycznej siły zdrowotnej – znowu napisałam do Miasta z ponowną prośbą o rozłożenie na komfortowe raty wykupu udziału Miasta. W końcu nie pracowałam, babcia na emeryturze to nie było zdolności kredytowej. Znowu odmowa. Babcia podjęła decyzję żeby przekazać mi swoje dziedzictwo rodzinne – tak naprawdę wartościowe wyłącznie emocjonalnie dla nas wszystkich. Powiedziała, że mi ufa i wie o moim marzeniu powrotu do Gdyni. Udzieliła mi notarialnego pełnomocnictwa żeby ją reprezentować w różnych sprawach (lekarze, urzędy, finanse itp.). Jakiś czas temu przyszło pismo od Miasta: rozłożymy wartość udziału tylko na 10 rat + 23% VAT płatne z góry. Skąd miałam wziąć 13 000 zł miesięcznie i jeszcze ok. 30 000 zł płatnego VAT-u z góry? Nie mam możliwości zarobkowania od wypadku. To wypadek popsuł moje plany. ☹

Zrezygnowana – jako niepracująca po wypadku na permanentnej hospitalizacji – odpuściłam walkę z przekonaniem, że nikt nie zainteresuje się 150m2 udziału Miasta. Zdarzyło się kolejne nieszczęście – prawie wiekowy dom zaczął mieć poważne usterki aż w końcu pękła rura grzewcza domu i zalało piwnicę, parter oraz sufit. Nie można tam chwilowo mieszkać aż do usunięcia usterki. Niepełnosprawna zdecydowałam się przygarnąć Babunię do siebie. Jednak nie dałam rady z powodu uszczerbków ortopedyczno-neurologicznych. Uraz kręgosłupa w czasie wypadku nie pozwolił mi na podnoszenie, schylanie się do Babci. I tak Babcia trafiła chwilowo pod opiekę osób trzecich. Ustaliłam z siostrą, że kiedy zoperują mi kręgosłup (żeby ból odpuścił w codziennym funkcjonowaniu) to w następnej kolejności za odłożone „zaskórniaki” skromnie naprawimy ogrzewanie i Babcia wróci do swojego miejsca pod opieką 24-godzinną osoby trzeciej. Czekam teraz na wezwanie na Oddział Neurochirurgiczny żeby zoperować najpierw lędźwie (ucisk na nerwy z powodu braku dysku międzykręgowego), potem kręgosłup w odcinku szyjnym (miałam pęknięty krąg w wyniku wypadku). Nie jestem w stanie długo siedzieć, po nocy nie potrafię się podnieść z łóżka, utykam przy dłuższym chodzeniu. Ratuje mnie rehabilitacja, moje psy i leki przeciwbólowe. Czekam na 20-stą (i jeszcze nie ostatnią) operację po wypadku. Nauczyłam się cierpliwości w dążeniu do celu. I nie narzekać, nie użalać się publicznie nad sobą. Zaciskam zęby.


I pomyliłam się w sprawie zainteresowania rodzinną działką! Pojawiła się informacja sprzed 2 tygodni od sąsiadów z osiedla Babci o kręcących się zainteresowanych naszą działką rodzinną. Przekazano mój numer telefonu zainteresowanym kupcom. Miasto wystawiło swój udział na licytację żeby pozbyć się swojego problemu na rodzinnej ziemi Babuni(!). Sąsiedzi mieszkają na tym terenie z dziada-pradziada. Znamy się i wspieramy w miarę możliwości. Po rozmowie z potencjalnym kupcem nieruchomości zaczęłam się stresować. Nigdy nie zamierzałam sprzedać miejsca rodzinnego Babci! Wiem, że nie ma dużej wartości pieniężnej. Opowiedziałam zainteresowanemu powyższą historię ziemi rodzinnej i odmówiłam sprzedaży. Jeden z zainteresowanych „grzecznie” kilkukrotnie nadmienił o łowcach nieruchomości tzw. „flipperach” (czyli czyścicielach nieruchomości). I to był dla nas gwóźdź do trumny! Moja Babcia Bogusia ma rozrusznik serca, jest bardzo przywiązana do rodzinnego miejsca i okolicy. Próba „wysiedlenia” nas przez flippera może doprowadzić do Jej śmierci. Serce by Jej pękło z żalu. 


Myślałam, zastanawiałam się jak UCHRONIĆ BABCIĘ BOGUSIĘ PRZED NIESZCZĘŚCIEM! Nigdy nie prosiłam o pieniądze, starałam się gospodarować swoim budżetem na miarę możliwości. Jednak ta sytuacja mnie przerosła… Tonący chwyta się brzytwy – zdecydowałam się pierwszy raz poprosić publicznie o pomoc pieniężną. Założyłam zrzutkę, której wiarygodność została zweryfikowana przez portal. Postanowiłam uchronić Babunię przed nieszczęściem i poprosić Darczyńców o dołożenie się do sumy pozwalającej wykupić udział Miasta żeby 300m2 działki pozostało w naszych rękach. Żeby móc Babci stworzyć „pogodną starość” w Jej ukochanym domu. Mamy osobę chętną do zaopiekowania się moją staruszką 24 godziny na dobę. Jak zacznę funkcjonować po „naprawie” kręgosłupa przeniosę się do Gdyni i zatroszczę się o moją Najlepszą Przyjaciółkę razem z opiekunką na etat. 


Wrzucam link do ogłoszenia o przygotowaniu do przetargu na stronie miasta https://www.investgdynia.pl/title,Chylonia-Dachnowskiego-36,pid,3,offerid,473.html


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Kupuj, Wspieraj, Sprzedawaj, Dodawaj.

Kupuj, Wspieraj, Sprzedawaj, Dodawaj. Czytaj więcej

Pomagaj organizatorowi zrzutki jeszcze bardziej!

Dodaj swoją ofertę/licytację - Ty sprzedajesz, a środki trafiają bezpośrednio na zrzutkę. Czytaj więcej.

Ta zrzutka nie ma jeszcze żadnych nagród/ofert.

Wpłaty 42

MJ
Marzena Jelińska
200 zł
GF
grzegorz fiutkowski
50 zł
AO
Ania
100 zł
SO
Sebastian Ostalak
100 zł
AI
Aneta
100 zł
AN
Andrzej
100 zł
AB
Asia
100 zł
OS
olga Szyłejko
100 zł
MT
Marzena Tomaszewska
100 zł
RP
Rafał Pawletko
100 zł
Zobacz więcej

Komentarze 5

 
2500 znaków