EDIT:

Niestety stan Jeżyka się pogorszył 😞 

Temperatura ciała spadła do 35 stopni, czyli do stanu zagrażającego życiu …. Jest dogrzewany, będzie zmiana antybiotyku bo poprawy nie ma póki co. Do tego prawdopodobnie jest chory na białaczkę, musimy zrobić drugi test Pcr żeby mieć pewność 😞to tak dużo nieszczęścia jak na tak mały, cudowny pysio 😔

Koszty hospitalizacji niestety rosną wraz z kolejnymi dobami, nawet do ponad 4 000 zł 😔

….to kocie dziecko zasługuje, żeby walczyć o niego z całych sił ‼️🙏

Jeżyk to jeszcze kocie dziecko, a w swoim krótkim życiu wciąż prześladuje go pech... Pojawiał się w miejscu, gdzie dokarmiałam koty i jeżyki, przy ruchliwej ulicy. Jeżyk zakumplował się z całą rodziną jeży, jadł z nimi z jednej miski i ocierał się o ich kolce, a przy tym garnął się ogromnie do człowieka. Krótko po odłowieniu okazało się, że ma śmiertelnie niebezpieczną panleukopenię i jego życie było zagrożone. Na szczęście dzięki szybkiej reakcji i podaniu dużych dawek surowicy wyzdrowiał. Jednak jego kłopoty jeszcze się nie skończyły... W piątek wieczorem pojawił się u niego niepokojący oddech i stracił apetyt. Mimo podania leków przez pierwszego lekarza w sobotę nie było żadnej poprawy, a oddech pogarszał się. W niedzielę wieczór pojechaliśmy z nim na sygnale do nocnej kliniki całodobowej w Poznaniu, gdzie wreszcie zdiagnozowano u niego zapalenie płuc. Maluch musiał zostać w szpitalu pod tlenem i walczy o życie... Kolejne godziny będą decydujące. 

Niestety wiadomo z jakimi wysokimi kosztami wiąże się taka hospitalizacja - dwa dni pobytu w szpitalu zostały wycenione na ponad 1800 zł. 

Pod moją opieką i na moim utrzymaniu jest obecnie 24 kocie istnienia. Mam długi i brakuje mi na wszystko... A Jeżyk musi przeżyć i odzyskać swoje kocie szczęście. Proszę, pomóżcie mi o niego zawalczyć, bez waszych wpłat nie poradzimy sobie. Liczy się naprawdę każda złotówka !