Wielu z Was poznało naszego kotka Tygryska, wielu zna go jedynie ze zdjęć. Ale na pewno każdy, kto zna mnie i Ikara wie, że jest on dla nas najważniejszy na świecie. Dbaliśmy, chuchaliśmy, pilnowaliśmy, ale choroba i tak nas nie ominęła. Już drugi dzień spędzamy pod kroplówką. Walczymy o jego życie. W ostatnich dniach bardzo osłabł, przestał jeść. Badania wykazały obecność odkleszczowej bakterii hemobartonella, mykoplazmozy, powodującej zlośliwą anemię. Nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdziemy się w sytuacji, gdy będziemy musieli prosić o pomoc finansową, ale pilnie potrzebna jest transfuzja krwi dla Tygryska. Krew kocia do transfuzji jest bardzo rzadka, a przez to zapewne także bardzo droga. Na tą chwilę koszt transfuzji to ok. 2000 zł, niezbędna jest też długotrwała antybiotykoterapia i leczenie niedokrwistość. Wiele czynników, jakie zaistniały w ostatnim czasie spowodowało, że nie mamy wolnych środków, a w zasadzie, to lecimy na oparach... Toczymy już jedną walkę, a w zasadzie wojnę, która bardzo dużo nas kosztowala i nadal kosztuje. Zawsze stajemy w obronie pokrzywdzonych, źle traktowanych, walczymy o zdrowe środowisko w powiecie górowskim, w którym obecnie mieszkamy. A walczymy z gigantami...

Jest ciężko, ale nie możemy się poddać, dlatego z całego serca prosimy o Wasze wsparcie.

Błagam, pomóżcie nam uratować naszego kociego synka!