Pod naszą opiekę trafiły 4 młodziutkie kocice. Urodziły się u starszej kobiety na wsi, która przestała dawać sobie radę z rosnącym stadem. Weterynarz szukał pomocy dla najmłodszych kotów i tak trafiły do nas.

Jedna z kotek zauroczyła żonę weterynarza i od razu trafiła do adopcji. Trzy pozostałe koteczki nie miały takiego szczęścia i pozostają pod naszą opieką. Wszystkie mają wypływy ropne z oczu i nosa, są osowiałe, chudziutkie, kiepsko jedzą. U jednej podejrzewamy problemy neurologiczne, być może wywołane zarobaczeniem, druga ma zrosty na gałce ocznej, nie wiemy jeszcze czy da się coś z tym zrobić. :( Gdyby dożyły wiosny, to nie chcemy myśleć ile kolejnych, ledwo żywych kociąt przyszłoby na świat. Adoptowana przez weterynarza koteczka ma rujkę, więc dosłownie tygodnie dzieliły je i nas od totalnej katastrofy...

Zbieramy pieniądze przede wszystkim na diagnostykę, leczenie i profilaktykę (testy, odrobaczenia, odpchlenia, szczepienie), a później zabiegi kastracji. Przy 3 chorych zwierzakach koszty będą olbrzymie! :(

Bardzo Was prosimy, pomóżcie nam zapłacić te rachunki...