Zbieram na leczenie po oparzeniu olejem

Mieszkam razem z dwójką dzieci (9 lat i 10 lat) oraz babcią (95 lat), która wymaga stałej opieki. Dnia 8 sierpnia 2019 uległam wypadkowi - poparzyłam się olejem. Pracownicy karetki zakwalifikowali poparzenie jako 3-ci stopień. Po przyjęciu przez szpital w Mikołowie poparzenie zostało zakwalifikowane jako 2-gi stopień. Lekarze w Mikołowie uznali, że hospitalizacja nie jest konieczna. Dnia 14 sierpnia 2019 z rany oparzeniowej została zdjęta skóra przez chirurga w Mikołowie. Dnia 17 sierpnia 2019 zauważyłam, że rana oparzeniowa źle się goi. Pojechałam do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie lekarz stwierdził, że oparzenie jest 3-go stopnia i jest w zły sposób leczone od samego początku. Lekarz uznał, że leczenie powinno przebiegać w szpitalu. Ze względu na to, że mam pod opieką dzieci oraz moją babcię podjęłam decyzję o odmowie przyjęcia do szpitala. W związku z tym, że leczenie nie odbywa się w szpitalu całkowite koszty muszę ponosić sama. Leczenie będzie długotrwałe i bolesne. Jestem pod stałą opieką poradni w Siemianowicach Śląskich. Zmiana opatrunku wynosi około 30 zł dziennie. W późniejszym czasie będę potrzebowała droższych opatrunków, które odtworzą tkankę skórną oraz rehabilitacji aby przywrócić całkowitą sprawność ręki. W obecnej sytuacji nie stać mnie na tak kosztowne leczenie. W związku z tym postanowiłam zorganizować zbiórkę. Na dzień dzisiejszy zbiórka jest tyko na leczenie. Jeszcze nie wiem jaka blizna zostanie i czy będę ją usuwać, myślę o tym żeby się wyleczyć. Liczę na Wasze zrozumienie i pomoc.