Ryjek to ostatni złapany przeze mnie kot. Na więcej nie mam już siły, miejsca i pieniędzy 😔Musiałam go złapać bo wyglądał strasznie : mnóstwo kleszczy, pełno blizn po walkach, wyłysienia, matowe, brzydkie i rzadkie futerko.

Jednak jego kiepski wygląd okazał się tylko wierzchołkiem góry rozpaczy. Rozszerzone badanie krwi i badanie USG otworzyły puszkę kociej Pandory: toksoplazmoza, mykoplazma hemotropowa, powiększona śledziona o zmienionym miąższu i kiepski obraz uszkodzonych nerek….. To zdecydowanie za dużo na jednego, młodego kociaka 😔😔

Najgorsza z informacji jest taka, że leczenie toksoplazmozy jest długotrwałe i uciążliwe, najczęściej nie udaje się jej wyleczyć 😥

Wiąże się to z uszkodzeniem nerek co dla kota staje się wyrokiem….

Koszty pierwszej diagnostyki mnie pokonały i powaliły - już na samym początku dług w gabinecie za samo badanie krwi i testy Pcr wynosi 1000 zł 😱

a przed Ryjkiem częste badania kontrolne krwi i moczu, co wiąże się z kolejnymi ogromnymi kosztami.

To jest tylko jeden kot, a kotów pod opieką mam ponad 20, w tym równie ciężko chore przypadki.

Nie będę w stanie walczyć o ich zdrowie i życie bez Waszej pomocy. Błagam Was w imieniu Ryjka i reszty kociambrów o chociaż drobne wpłaty, liczy się każda pomoc🙏🙏🙏