Tosia jest małym pieskiem, w typie yorka którego uratowałam ze schroniska ponad cztery lata temu. Nie ma jednego oczka, musiała mieć usunięte chirurgicznie, cierpiała na tz. „suchość oka” co wiązało się z ogromnym bólem i cierpieniem Tosi. Gdybym jej nie wzięła, najprawdopodobniej zostałaby uspana… Była wychudzona, kiedy pierwsze razy ją kąpałam widziałam ogromną wdzięczność w jej oczku a jednocześnie bałam się, że uszkodzę tak kruche ciałko.

po kilku miesiącach, Tosia nabrała sił, zamiast „puszku” zaczęły rosnąć zdrowe włosy. Oczko nabrało blasku.

Kilka dni temu nieszczęśliwie zeskoczyła z łóżka i w prawej i tak już osłabionej nóżce pękło ścięgno. Weterynarz(zwierzęcy chirurg) powiedział, że konieczna jest operacja. W połowie lutego Tosia będzie miała badania krwi a pod koniec miesiąca czeka ją operacja a następnie rehabilitacja której będę się musiała nauczyć. Jestem w stanie dla tego stworzonka zrobić na prawdę dużo… Z tego też względu zostaniemy na Pomorzu u przyjaciół mimo że mieszkamy na Śląsku, podobno przy rehabilitacji pomocny jest piasek a Tosia uwielbia biegać po plaży.

Uwielbia się bawić, biegać, najchętniej po plaży. Nie mam serca jej tego odbierać a niestety, jestem w trakcie nauki, mam zapewnioną stałą pracę od kwietnia. Do tego czasu liczę na zbiórkę ♥️ Nie można czekać, Tosia cierpi a ja nie mogę na to pozwolić. Będziemy bardzo wdzięczne za dorzucenie się każdej sumy ☺️