Zwracam się z ogromną prośbą do osób Wielkiego Serca o pomoc w zbiórce pieniędzy na rzecz mojej córki Oli Januchty, która na co dzień wymaga bardzo kosztownej rehabilitacji oraz specjalistycznego sprzętu. Ola w listopadzie tego roku przeszła zaplanowaną operację zwichniętego biodra, po której czeka nas długa i zarazem kosztowna rekonwalescencja.

Nasza historia zaczęła się w piątym miesiącu ciąży, kiedy to dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko nigdy nie urodzi się zdrowe i nigdy nie będzie samodzielne. 15 czerwca 2005r. urodziło się 1000 gram naszego szczęścia- Ola. Niestety już w pierwszych dniach jej życia lekarze nie pozostawili złudzeń. Potwierdzili tragiczny wyrok- ciężkie uszkodzenie mózgu, mózgowe porażenie dziecięce oraz retinopatię wcześniaczą. Lekarze poinformowali nas, że jedyną szansą, aby Ola mogła widzieć, jest operacja- standardowa, bezpieczna procedura. Jednak tym razem się mylili. Nasza cóka doznała ciężkich powikłań pooperacyjnych, jej stan był krytyczny, a szanse na przeżycie nikłe. Ale Ola już wtedy pokazała swoją siłę i determinację.

Od tego czasu minęło wiele lat. Przez ten czas przeszła mnóstwo zabiegów i długotrwałych terapii, po których widać ogromne postępy. Jednak los nie jest dla nas łaskawy i wymierzył nam kolejny cios- okazało się, że tym razem ja choruję na nowotwór płuc. Niestety to straszliwa i bezlitosna choroba. Rokowania są złe- lekarze nie dają mi wiele czasu. Póki jestem sprawna, chcę zrobić dla mojej cóki jak najwięcej. Chcę wyposażyć ją we wszystkie niezbędne dla niej środki.