Cześć!

Jestem Finn. Mam już cały rok, a od kiedy moi Państwo mnie znaleźli mieli same przygody ze mną.

Pomyśleć, że zaczęło się od kataru. Trochę kichałem, oczy mi ropiały i ciągle leciało z nosa. Sam nie wiedziałem co właściwie mi jest. Cały czas jadłem, ale w ogóle nie przybierałem na wadze, a katar był coraz większy.

Moi Państwo zabierali mnie w różne miejsca, gdzie wcale nie było przyjemnie bo robili mi zastrzyki i piekące kroplówki, raz nawet Pan mi obciął pazura by pobrać mi krew, nie byłem z tego zadowolony. Coraz ciężej mi się oddychało, przestałem jeść bo nie mogłem przełykać. Dostawałem jakieś leki, ale to mi pomagało na chwilę i znowu katar atakował, a nikt nie wiedział co mi jest. Robili mi takie dziwne rzeczy mówiąc na to parówki (inhalacje) , żeby odetkać nos, a mi to wcale nie pomagało. Ledwo oddychałem, byłem na wyczerpaniu, przestałem się nawet bawić moją ulubioną zieloną piłką co brzeczy jak ją gonie. Cały czas spałem i walczyłem o każdy oddech, chciałem żyć.

Parę dni temu mój Pan zabrał mnie niespodziewanie w długą podróż. Okazało się że mam guza, który jest tak ogromny, że nie pozwala mi oddychać, ani jeść bo moje gardło jest przez niego zatkane. Doktor powiedział, że są tylko dwa wyjścia albo mnie uśpić choć nie wiem co to znaczy, albo zrobić operacje.

Bardzo chciałbym żyć!

Pomożesz mi?