Pomóż mi żyć bez bólu
Pomóż mi żyć bez bólu
Nasi użytkownicy założyli 1 226 299 zrzutek i zebrali 1 348 417 171 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Psiemka wszystkim!
Mam na imię Cezar. W marcu skończyłem 5 lat. Jestem adoptowany ze Schroniska na Paluchu przez mojego najlepszego tatę-przyjaciela Macieja. Jestem bardzo towarzyski w stosunku do wszystkich ludzi i zwierząt. Uwielbiam długie spacery i zabawy z psami. Niestety moje problemy zdrowotne uniemożliwiają mi powyższe czynności. Poniżej opiszę Wam moją historię.
Urodziłem się jako hermafrodyta – mój organizm łączył w sobie narządy płciowe męskie oraz żeńskie. Do schroniska trafiłem, gdy miałem 1 rok. Stało się to 3 miesiące po moim pierwszym poważnym zabiegu operacyjnym, przeprowadzonym pod opieką pierwszej właścicielki – amputacji prącia wraz z wyszyciem cewki moczowej. Po 1,5-miesięcznym pobycie na Paluchu, po raz drugi znalazłem się na stole operacyjnym. Tym razem usunięto mi jądra i twór przypominający macicę, lecz to nie koniec moich problemów zdrowotnych. Kolejne miesiące to powtarzające się infekcje dróg moczowych, oddawanie moczu z krwią, leczenie antybiotykami, a także powstanie kamieni w nerkach i wprowadzenie diety opartej na karmie Urinary.
Pewnego dnia w schronisku pojawił się Pan, który zabrał mnie na spacer zapoznawczy w towarzystwie moich wolontariuszy. Spędzając samotnie większość czasu w zamkniętej klatce, czułem się bardzo nieszczęśliwy, byłem zdziczały, niewyżyty i nieźle „dałem popalić” podczas spaceru. Zresztą nie tylko jemu... Każdy zainteresowany moją psią osobą, porzucał myśl o mojej adopcji już po pierwszym spacerze. Jednak On tego nie uczynił. W każdy weekend, przez dwa kolejne miesiące odwiedzał mnie i zabierał na długie wycieczki po okolicy, podczas których poznawaliśmy się nawzajem. Polubiłem go, a on mnie. Między nami zrodziła się więź. I udało się. Nastał ten dzień! 20 czerwca 2019 roku zabrał mnie do nowego domu.
Lecz moje zdrowie nadal szwankowało - problemy z oddawaniem moczu oraz kału, a także towarzyszące bóle okolicy jamy brzusznej w trakcie odpoczynku w zaciszu domowym. Badanie USG wykazało, że przyczyną był kikut macicy, zmieniający swój rozmiar w zależności od stopnia wypełnienia ropą. Wraz z powiększaniem się kikuta, ból nasilał się. Po nieudanej próbie leczenia antybiotykiem, kikut został usunięty chirurgicznie. Pomimo pomyślnie przeprowadzonego zabiegu, chirurg nie dał gwarancji, że problem nie powróci - bardzo trudno dostępne miejsce usytuowania kikuta uniemożliwiło jego całkowite usunięcie.
Przez prawie rok, nie licząc infekcji układu moczowego leczonych antybiotykami (niestety, moja wyszyta cewka moczowa jest bardzo wrażliwa na zakażenia) z moim zdrowiem było całkiem OK. Jednak po tym okresie, pojawiły się kolejne dolegliwości. Tym razem podejrzewano u mnie problem z kręgosłupem i stawami. Na szczęście, badanie tomografii komputerowej wykluczyło chorobę stawów i kręgosłupa. Muszę przyznać, że bardzo nie lubię, gdy ktoś - w szczególności lekarz w gabinecie - „majstruje” przy mnie swoimi rękoma. Wtedy potrafię być agresywny, ale robię to we własnej obronie, bo czuję się zagrożony. Było to dodatkowe utrudnienie w zdiagnozowaniu mojego problemu.
Lekarz prowadzący mnie, wrócił do tematu związanego z kikutem macicy. Odesłał nas do najlepszej Pani nefrolog, która dzięki wprowadzonym na stałe lekom, zażegnała problem z nawracającymi infekcjami układu moczowego. Co się tyczy bólów w tylnym odcinku kręgosłupa – wielokrotne badania USG wykazały, że ich przyczyną jest nawracający stan zapalny kikuta macicy.
I tak trafiłem do wybitnego chirurga. Kolejne badanie tomografii komputerowej z kontrastem umożliwiło dokładne zobrazowanie problemu i przygotowanie do operacji, która odbyła się 28 września 2022 roku. Zabieg okazał się bardzo trudny, bardzo skomplikowany. Powiększony kikut macicy zrośnięty był z pęcherzem moczowym i przewodem odbytniczym. Operacja udała się. Lekarz dokonał cudu. Kikut został usunięty, ścianki pęcherza moczowego oraz przewodu odbytniczego odbudowane.
Po operacji czułem się bardzo kiepsko, z dnia na dzień coraz gorzej, opadałem z sił, nie miałem apetytu do jedzenia. Wyniki badań krwi były złe do tego stopnia, że rozpatrywano opcję jej przetaczania. Kryzys minął jednak i bardzo, bardzo powoli mój stan zdrowia poprawiał się. Blizna po operacji ładnie się wygoiła. Czy jednak problem z kikutem macicy nie powróci? Takiej gwarancji nie ma.
Niestety, badanie tomografii komputerowej przed operacją wykazało chorobę kręgosłupa o nazwie spondyloza oraz cechy niestabilności kręgów. Na chwilę obecną, muszę zatem zadbać o swój kręgosłup.
Cechy niestabilności i spondyloza przyczyniają się do problemów z oddawaniem moczu i kału. Często nie potrafię przybrać wygodnej pozycji do wykonywania tych czynności. Ból sprawia, że bardzo niechętnie chodzę na spacery, rzadko oddaję mocz i nie potrafię dostatecznie opróżnić pęcherza moczowego. Zdarzają się dni, w których czuję się lepiej, jednak jest ich tak niewiele, że mogę policzyć je na palcach jednej łapy. Na co dzień jest mi bardzo ciężko. Nie potrafię dobrze spać, nie potrafię przybrać pozycji, w której nie czułbym bólu promieniującego od kręgosłupa. Przebywając w mieszkaniu, często spoglądam na mojego Tatę smutnym, proszącym o pomoc wzrokiem.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na zły stan mojego zdrowia nakłada się równocześnie wiele przyczyn, co utrudnia konkretne zdiagnozowanie mojego problemu. Na co dzień przyjmuję dużo leków – od wspomagających prawidłowe funkcjonowanie mojego układu moczowego po takie, które powinny mi przynieść ulgę i uśmierzyć ból. Niestety te ostatnie, rzadko niwelują moje cierpienie. Nawet gdy uda mi się zebrać siły na półgodzinny spacer, a po powrocie do domu zasnę na chwilę, to zaraz po przebudzeniu nieświadomie popuszczam mocz. Przysparzam tym wiele kłopotów mojemu tacie, który ciągle musi zmywać podłogi. Ponadto, od dwóch miesięcy nie przesypia nocy. Prawie codziennie budzi go odgłos mojego zlizywania popuszczonego przeze mnie moczu. Cierpliwie wtedy wstaje i wychodzimy na dwór. Rano niewyspany, zmęczony idzie do pracy.
Na przestrzeni tylko ostatnich dwóch miesięcy moje leczenie było bardzo kosztowne – uzbierała się kwota prawie 9 tys. złotych. Czeka mnie konsultacja u ortopedy i rehabilitacja kręgosłupa, w najgorszym wypadku zabieg operacyjny. Niestety wydatki związane z ostatnią operacją uniemożliwiają moje leczenie w najbliższym czasie. Załączyliśmy z Tatą zdjęcia z rachunkami związanymi z przebytą operacją. Na pozostałych dwóch fotografiach jestem ja: Cezar z czasów, gdy mogłem żyć szczęśliwie bez bólu i Cezar teraz, smutny z powodu bólu.
Pragnę powrócić do życia bez cierpienia, do beztroskich zabaw z kumplami, dlatego razem z Tatą będziemy bardzo wdzięczni za każdy grosik przeznaczony na moje leczenie.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Szybkiego i finalnego powrotu do zdrowia Bidulku 🧡
Trzymam kciuki.
Dużo zdrówka i wszystkiego dobrego dla Was, chłopaki! ❤️
Zdrówka! 🤍
Cezarku, masz wspaniałego Tatę! Dziękuję za opiekę nad Cezarem, a psinie życzę duuużo zdrowia. Jeszcze będziesz biegał z kumplami!