To druga nasza zbiórka, pierwsza, pod koniec kwietnia pozwoliła zebrać w trzy dni 6211zł. Ogromne dzięki za to!

Niestety, jest nam nadal finansowo ciężko, bo od ponad dwóch miesięcy (!!) nie otrzymaliśmy pozytywnej decyzji o przyznaniu należnych środków instytucjonalnych dla domów goszczących uchodźców z Ukrainy. 'Nasi' Ukraińcy chwytają się dostępnych dorywczych prac, ale to krople w morzu potrzeb.

Środki z pierwszej zbiórki pozwoliły pokryć rachunki z marca. Rachunki z kwietnia i oczekiwany za maj, pogłębią dziurę w budżecie domowym. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o wsparcie.

Oto, opisana przez nas wcześniej, nasza historia.

Z siostrą, Isią Kamińską, od początku tej koszmarnej historii, przygarnialiśmy rodziny przywiezione z punktów we Lwowie, Przemyślu, innych miejsc. Wszyscy przebijali się wiele dni do Polski. Każda z rodzin ma inną historię, wszystkich łączy to, że dotarli praktycznie na pusto. Wielu z Was pomagało nam intesywnie w tym pierwszym etapie.

Isia w swoim domu pod Piasecznem zrobiła coś w rodzaju domu otwartego. Twarze przewijają się, zwykle mieszka ok. 7 osób.

Teraz wchodzimy w nowy etap. Trudniejszy, bo pierwszy zapał za nami. Tym razem potrzebujemy uśmiechnąć się o wsparcie $$, sami nie damy rady domu utrzymać i zwyczajnych potrzeb ludzkich zaspokoić. Niestety, na teraz programy instytucjonalne, nie zapewniają potrzebnego wsparcia, świadczenia są czasowe, a rozpatrywanie wniosków trwa.

Nasi nowi Przyjaciele intensywnie szukają stałej pracy, ale nie jest to takie proste i na pewno chwilę potrwa. Niektórzy chorują, dochodzą koszty leczenia, którego nie da się ogarnąć opieką publiczną.

Chłopaki (poza zdjęciem jest jeszcze jeden) chociaż zaopiekowane, mają szkoły, mają też normalne dziecięcio-młodzieżowe potrzeby.

Chcielibyśmy, aby wszyscy żyli godnie, wyglądali jak ludzie, czuli się jak ludzie. Nie chcemy rezygnować z formuły domu otwartego. Dlatego prosimy Was o wsparcie.

...i bardzo dziękujemy <3

Zdjęcie naszych Przyjaciół użyte za ich zgodą.