Ratowanie kociego życia- na karmę oraz sterylizację
Ratowanie kociego życia- na karmę oraz sterylizację
Nasi użytkownicy założyli 1 232 075 zrzutek i zebrali 1 366 018 956 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Witam serdecznie, nazywam się Patrycja i mieszkam w małej wsi na Podkarpaciu.
Od wielu lat dokarmiam koty wolnożyjące i wspieram wszelkie takie akcje.
Rok temu dokładnie kociczka, którą dokarmiałam urodziła u mnie na strychu 6 kotów.
Byłam zmuszona do wydania sporej sumy pieniężnej w własnej kieszeni by wszystkie te kotki wykastrować i znaleźć im dom. Razem z kocicą zostały wysterylizowane i wszystkie poszły do nowych domów- co uznaję za swój osobisty mały sukces.
Mam już na swoim koncie ocalenie wielu zwierząt od pewnej śmierci, lecz teraz i ja sama potrzebuje pomocy.
Obecnie dokarmiam 9 kotów w tym cztery małe przyprowadzone przez biało-rudą kocicę.
Nie miałam serca by je przegonić. Wszystko teraz tak bardzo podrożało, że nie daję już rady wyżywić ich wszystkich. Jest ich teraz więcej, potrzebują więc więcej jedzenia. Zbiórkę ustawiłam na uzbieranie tysiąca złotych z racji, że pragnę te wszystkie kotki odłowić i dać im szanse na długie, spokojne życie. Również najstarszą- ich mamę postarać się wykastrować i zakończyć jej gehennę, która trwa już wiele lat, a kotka ta wydała na świat bardzo dużo kociąt. Kociczkę nazywam "Maniek" a z jej dzieci nazwałam tylko jednego- największego przytulasa- "Kamilek"
Oprócz tych kociaków ze zdjęć mam jeszcze kota Klakiera (wykastrowanego) oraz starszego brata małych kociąt- Michała (niewykastrowanego) Posiadam jeszcze 2 koty niewychodzące Kasię i Franka w wieku 7 i 8 lat. Chorują one na przewlekłą niewydolność nerek co również dodatkowo obciąża już i tak słaby budżet.
Byłabym ogromnie wdzięczna za każdą złotówkę. Bardzo zależy mi tylko na tym, żeby te kotki miały co jeść i mogły zostać chociaż wykastrowane by nie mnożyły się bez przerwy... Tylko tyle i AŻ tyle...
Na ten moment pośród tych maluchów wiem, że są dwie kocice i dwa kocurki. Ogólnie są w dobrym stanie i na pierwszy rzut oka nie chorują ani na koci katar ani na inne rzeczy- co jest dużym plusem.
Jeden z nich jest już oswojony, mały problem jest z pozostałą trójką, która nieco zachowuje dystans, ale staram się to zmienić.
Kotki ukociły się zapewne w stodole, więc nie miały od początku kontaktu z człowiekiem. Mają ok. 3-4 miesiące.
Niestety pomoc kotom na małych wsiach to trochę tak jak walka z wiatrakami...
Mało ludzi jest świadomych tego, z czym tak naprawdę muszą się mierzyć koty "niczyje'. Jak bardzo ryzykują, żeby przetrwać.
Nie raz na ich drodze stanie zły człowiek, są narażone na choroby i ataki ze strony innych zwierząt.
Nie mam już siły tłumaczyć tego niektórym ludziom.
Nic nie wskóram, wiem, że mądrym ludziom tłumaczyć nie muszę.
Dlatego nie patrzę już na ludzi, zależy mi tylko na dobru tych zwierząt, bo je kocham i nie chce, żeby coś złego im się stało...
Dziękuję za dotrwanie do końca i jeśli jeszcze tu jesteś- dziękuję za wpłatę.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!