Słuchajcie. 500 do 750 zł zarabia każdy z tych chłopców pracując w schronisku przy zwierzętach. Koszta życia na Filipinach są niższe niż w Polsce, ale nie aż tak niskie. Chłopców ledwo stać na cokolwiek. Karinę również.

Kupno butów, koszulki, płynu do prania czy paczki kawy to tam ekstrawagancja.

Kupujemy do tych schronisk karmę dla psów. Dzięki Wam zaopatrujemy ich co 2 tygodnie. Dostawami na miejscu kieruje nasza działaczka Janice, z która poznaliśmy się tu w Polsce - zajmowała się naszymi zwierzętami. W wyniku spraw rodzinnych Janice musiała natychmiast wracać na swoją wyspę. A gdy wróciła, poprosiła nas o pomoc dla tamtejszych schronisk.

I tak od wielu miesięcy pomagamy kupując karmę i lecząc tamtejsze psy i koty.

Chcielibyśmy zrobić tym ludziom niespodziankę. Pracują za grosze i w bardzo ciężkich warunkach. Jest parno, duszno i upiornie ciepło. Dla wielu turystów Filipiny to wymarzone wakacje - dla nich to ciężka codzienność.

Chcielibyśmy zabrać ich na zakupy po podstawowe środki czystości, buty i jakiś ciuch do pracy, po kawę i może jakiś szampon.

Co Wy na to?

Oczywiście najważniejsze są zwierzęta. I my to wiemy. Ale jeśli zabraknie ludzi, którzy mogą się tam nimi opiekować - nie zostanie nic z tego całego ratowania. A na Filipinach i tak niewiele jest miejsc, które niosą pomoc braciom małym i mniejszym.

Zarzucisz chociaż 2 zł, żeby zrobić chłopakom i Karinie paczki?

Obiecujemy fotorelacje z zakupów „by Janice”!

Od razu dodamy, że można wysłać im paczkę z Polski, ale koszt wysyłki jest nieziemski. Dlatego kiedy kupujemy karmę dla zwierząt - robi to Janice na miejscu. Tak samo chcemy zrobić w tym przypadku.

Nasza Janice