Scoti to bardzo radosny pies porzucony na polu w okolicach Ostrowa Świętokrzyskiego. Bardzo boi sie ludzi, ale jednoczesnie potrzebuje ich obecności cały czas.

Nigdy nie prosiliśmy o pomoc, teraz jednak w dobrej wierze.

Chcieliśmy podarować piękne życie temu małemu psiakowi, który w swoim krótkim życiu zaznał dużo krzywdy człowieka,... Jechał do nas setki kilometrów. Niestety zanim dotarł do nas zaraził się śmiertelnym wirusem Parwowirozy... Scotti niemiłosiernie cierpi. Ma małe szanse na przeżycie. Wirus zaatakował jego drogi pokarmowe. Pies od kilku dni nic nie je i nie pije. Nasz dom zamienił się w szpital. 

Codziennie dostaje surowice, kroplówki, antybiotyki i masę innych leków przeciwwymiotnych, przeciwbólowych, elektrolity, aminokwasy. Jest karmiony przez strzykawkę . Leczenie dziennie wynosi ponad 200zl. Ale będziemy o niego walczyć. Jeszcze z tydzień, a może dwa... I będzie poprawa. Później czeka go długa rekonwalescencja i odzyskiwanie wigoru.

W domu pokochała go dwójka dzieciaków, jeden z nich już przeżył rozstanie ze swoim psem, który spał z nim od urodzenia, nie chcemy by przeżył to jeszcze raz.

Jeśli możecie pomóżcie, pieniążki które pozostaną z leczenia przekażemy udokumentowane na leczenie innych psów z tą paskudną chorobą.