Na kocie sprawy
Na kocie sprawy
Nasi użytkownicy założyli 1 226 524 zrzutki i zebrali 1 349 013 935 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności2
-
Zużyliśmy już większość proszków na rozrzedzenie/rozbicie kryształków, niedługo trzeba będzie iść do weterynarza żeby go dokładne obadać - proszki na rozbicie kryształów tworzących się w moczu wydają się trochę pomagac, siusia więcej. Wciąż nie do kuwety. Uzyskanie proszków to była ustna konsultacja z weterynarzem, więc bezpłatna - proszki już kosztowały, kosztował też będzie podkład specjalny z pipetą, by zebrać mu mocz do badania - Mango sika bardzo nieskładnie, może to być kilka kropel, a może być to duży odlew, stąd specjalne silikonowe kulki jako podkład, które nie wchłaniają siku. Stamtąd można łatwo pobrać pipetą i do badania.
Przepraszam, nie wzięłam paragonu, mea culpa. Około stu złotych ze zbiórki poszło na lek, karmę mokrą dla kotka (w takiej sytuacji daejmy mu tylko mokra, a chciałabym wyższej jakości) pierwszej, wstępnej konsultacji. Zdjęcie leku mogę załączyć jutro rano. Są to leki zmieniające kwasowość moczu, dzięki którym nie wytrącają się kryształy, które zatykają przewód moczowy.
Jutro idę na wizytę, jeśli finanse pozwolą zakupię sprzęt do pobierania moczu (ok.40 zł), Mango prawdopodobnie będzie mieć pierwszą kroplówkę z lekami (ok.100zł), następna wizytę będzie polegać na oddaniu uzbierane ilości moczu na badanie (50zl) i wtedy zobaczymy, co dalej.
Zebranl icznik pokazuje 170 zł:
100 zł zużyte na potrzeby kocie, postaram się znaleźć paragony ale jestem tak zestresowana że będzie to trudne, następne po wizycie już będą trzymane blisko i jak bogowie dadzą, jutro je wstawię.Niedlugo podrzucę jak trzeba ze bez problemu zapewniałam paragony przy poprzednim leczeniu. Po odjęciu tego zostaje mam 70 zł...
Dajcie się ubłagać Mango! 40, 100, 50 zł z góry to łącznie 190 złotych, na zbiórce zostało nam 70 - może uda się popchnąć? Nie wiem, czy to będą ostatnie zabiegi, badania. Prawdopodobnie nie.
Jeśli uda mi się zobaczyć na zbiórce 400 zł, pójdę z nim do kociego nefrologa. Będę musiała liczyć dodatkowy koszt, pewnie 150 zł ze zbiorki do tego, bo nie mam takiej kwoty, wszystko idzie na kicie teraz - muszę mieć jak dojechać do tego lekarza, jeśli by był. Nie mam auta, prawka, jestem niemobilna,.stary, nieporęczny transporter i prawie 4 kilo kota dają we znaki, kiedy jesteś młodym dziewczem o małej siłe. Jeśli ktoś w Warszawie ma auto i chciałby wspomóc, taka pomoc przyda się tak samo bardzo jak wpłaty i udostępnienia!
Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
Ważę 3.5 kilo. Mama mówi, że jestem grubasek, ale to nie waga, tylko futerko! Zdecydowanie powinienem dostawać większe porcje.
Jako kocur domu, muszę zajmować się młodszymi - kocurkiem i kotką. Kocurek dużo przeszedł, kilka razy uniknął cudem śmierci. Denerwuje mnie...ale kocham go bardzo, choć nie zawsze nam się układało. Jest też pies - on jest starszy, ale znam go odkąd byłem kociątkiem. Niechcący podłapalem od niego trochę zachowań, ale to nic, daje mi to uroku! Jesteśmy dla siebie jak bracia. Wkurzające rodzeństwo, ale wciąż pełne miłości.
Jestem trochę temperamentny, zwłaszcza jak źle się czuje, a często ostatnio czuje się źle. Byłem już wcześniej chory, moja mama wydała ostatnie pieniądze, a i tak nie starczyło. Dobrze ludzie mi pomogli. I walka mojej mamy o mnie.
Na jakiś czas było dobrze, i odzyskałem trochę dobrego humoru. Z tej wdzięczności jeszcze bardziej zbliżyłem się do mamy, a ona do mnie. Częściej przychodzę do niej na kolanka. Robi co może, wiem to. Nie chce być chory, ale coraz bardziej mnie boli, i nie mogę zrobić siusiu. Pewnie mieliście kiedyś wilka - ja mam wilka! Czemu mama nie ostrzegła mnie, że koty też mogą? Moze nie siadałbym wtedy na tym parapecie...
Nie cierpię weterynarzy, a ostatnio kiedy byłem bardzo chory, musiałem spędzić tam 3 noce... Było olropnie! Z dala od mamy i zwierzęcej rodziny, wiadomo że każdy się może wkurzyć...a oni wpisali mi w karte agresywność! Co za tupet! Ja? Agresywny? Tak? Chodź tu ty brzydka babo od wypisów, ja ci zaraz pokaże agresję....hiss!
Teraz znów będę musiał iść do weterynarza. Ale żeby zacząć leczenie muszę mieć na nie pieniążki.
Nie wiem, ile to będzie kosztować. Ostatnio wydaliśmy około 1700 zł, ale wtedy byłem bardzo chory, mama musiała podpisać jakieś karteczki...coś o tym, że gdybym umarł, to nie będzie obarczać winą lecznicy.
Ale ja nie umrę, prawda?
Mama szybko zauważyła że coś jest nie tak. Nie jestem tak bardzo chory, jak byłem, ale dorazne leki nie pomogły, więc musimy wybrać się na wizytę. Pewnie znów czeka nas ich kilka. Niedługo bede czul się lepiej, prawda?
Hej. Jestem Wiktoria, mam dwa koty które kocham nad życie. Całej mojej historii życiowej pewnie nie chce ci się czytać, wstęp był dość długi....ale dzięki za przeczytanie!
Zbieram na leczenie Mango. To już drugi raz, kiedy jego stan się pogarsza. Pierwszy raz był w listopadzie/grudniu, wtedy znalazłam go leżącego w kuwecie, myślałam, że nie żyje...był to strasznie widok, od razu zabrałam go do weterynarza. Na rękach, bo popsul się transporter, w zimę i śnieżyce, dwa kilometry piechotą. Dzisiaj patrzę na niego i widzę podobne objawy, co wtedy, ale w mniejszym nasileniu - i mam nadzieję że szybka reakcja i stabilizacja stanu zdrowia pozwolą i skrócić cierpienie kotka, i wydać mniej na leczenie. Szczerze mam nadzieję, że nie będzie to tyle, co ostatnio.
Ale jeśli będzie, ja jestem gotowa wziąć każdą chwilówke byleby go ratować - nie pozwolę mu odejść, nie pozwolę też by inne koty i pies go straciły. One nie zrozumieją, czemu ich brata nagle nie ma.
Lekarze nie wiedza dokładnie, co mu jest. Miał - ma - problemy z pęcherzem, cewką moczowa, ogólnie układem moczowym. Je i pije - jeszcze, ale widać, że często go boli. Nie oddaje moczu w kuwecie - pewnie kojarzy mu się ona z bólem. Jesli już uda mu się załatwić, są to często malutkie ilości, łyżeczka stołowa, czy kilka kropel. Miauczy podczas tego, wyraźnie sprawia mu to dyskomfort. Te objawy jeszcze nie są aż tak nasilone, ale czas nie jest po mojej stronie, ani po stronie Mango.
Nie jestem w stanie zapewnić mu finansowania całości zabiegów. Z lekami sobie poradzę - tak myślę. Trzeba będzie kupić mu specjalistyczną karmę na nerki, to tez juz wydatek.
Mam nadzieję zamknąć się w tysiącu, oby tak bylo.
Wszystkie dokumenty i paragony będę wstawiać tutaj, od razu po 1 wizycie i kolejnych.
Z góry dziękuję wszystkim za pomoc - podziękowania lecą ode mnie, od 2 kotków, i psa. Jednej dużej rodziny, która oddałaby za siebie życie... Prawdopodobnie. Ja wiem że oddalabym wszystko co mam dla nich - ale czasem nawet tyle to za mało...
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!