Cześć, jestem Odi!

Kiedyś miałem prawdziwie pieskie życie, miałem kochających Właścicieli, duże podwórko do biegania, ale niestety pewnego dnia straciłem wszystko. Zmarli moi Właściciele, zostałem sam.

Dostawałem jedzenie od innych ludzi, ale nie miałem do kogo się przytulić, pobyć z kimś. Pewnego dnia zaczęła mnie boleć łapka, nie miałem siły wstać. Pazurek wzrósł mi się w łapkę, nie ciągle leciała z niego krew.

Pewnego dnia przyjechały do mnie trzy osoby, które wzięły mnie do samochodu. Przywiozły do dziwnego miejsca, gdzie Pani weterynarz powiedziała, że jeszcze tylko kilka dni i byłbym w psim raju.

Moim nowi właściciele dbają o mnie, przytulaja, dają dobre jedzonko, ale też często chodzą ze mną do Pani doktor, bo mam komórki rakowe, chore stawy, uszka, wadę serduszka. Pewnie tego po mnie nie widać, ale mam 15 lat. Potrzebuje dużo lekarstw. Co tydzień mam wizytę, gdzie dostaje mnóstwo leków. Kosz mojego leczenie to około 500 zł., miesięcznie. Wiem, że moi nowi rodzice zapewnią mi wszystko, jednak Pan doktor powiedział, że jestem skarbonka. Pomóżmy im w zapewnieniu mi godnej starości, wzięli mnie do siebie, kiedy byłem sam i umierałem.