Na operację myszy i dalsze leczenie
Na operację myszy i dalsze leczenie
Nasi użytkownicy założyli 1 232 046 zrzutek i zebrali 1 365 966 665 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Zbieram na kolejny zabieg mojej myszki Fasolki. Mysz miała już operację łapki, oczyszczono wtedy krwiaka, który się na niej zebrał. Jednak narośl wróciła i trzeba wykonać kolejny zabieg, tym razem jednak może nie być tak kolorowo. Mysz może niestety stracić łapkę, jeśli zmiana okaże się nowotworem.
Myszy mam od początku tego roku. Wydawały mi się super decyzją, nowym hobby i spełnieniem potrzeby otoczenia kogoś opieką. Jestem uczennicą i byłam przekonana, że to zwierzaki na moją kieszeń.
Moje podejście od września gwałtownie się zmieniło. Najpierw myszka wzięta z Lab Rescue miała guza na łopatce... Zoperowałam, guza oddałam do badania. Już wydałam dobre 500zł (wizyty i leki + 320 za operację), do zniesienia. Miałam nadzieję na jednorazowy wydatek i, że teraz już będzie z górki. Jednak po trzech dniach pojawił się kolejny, na kręgosłupie. Postanowiłam poczekać na wyniki histopatologii(80zł). Złośliwy, mała szansa, że ten także nie odrośnie. A więc podjęłam decyzję o uśpieniu i czekałam, aż pogorszy jej się na tyle, że przestanie jeść. Była waleczna, bardzo długo sobie dobrze radziła, a ja nie mogłam na nią patrzeć, guz był straszny i nigdy nikomu tego nie życzę.
Uśpienie też swoje kosztowało (80zł), ale dobrze. Zamknęłam ten rozdział, teraz już wszystko będzie w porządku.
Nie, pojawiły się pasożyty. W porządku, ściółkę teraz wypalam, leczenie nie było takie kosztowne (około 70 za wizytę z lekami i później kontrola około 50), jak poprzednio. Ostatnia prosta, wizyta kontrolna, bark widocznych pasożytów.
A tydzień później kolejna wizyta (ok.60zł). Guz na łapie. I tu poznajecie Fasolkę. Tym razem mysz rasowa, z hodowli. Byłam załamana. Guz urósł naprawdę szybko, jeszcze na wizycie kontrolnej w sprawie pasożytów go nie było. Mocno związany z mięśniami i kośćmi, ryzyko amputacji łapy. Ogromny koszt, wizyty kontrolne, leki i operacja mogąca wynieść nawet 450 zł. A do tego upławy z dróg rodnych. Możliwa operacja kastracji. Ale nie będę oszczędzać na życiu Fasoli, więc zabieg łapki odbył się następnego dnia. Popłakałam się z ulgi, gdy dostałam telefon od weterynarza. To był krwiak, pozostałe musiały ją poturbować. Jeden szew. Trochę leków i będzie dobrze. Upławy po podawaniu antybiotyku tez ustały. (ostatecznie operacja kosztowała mnie 300zł).
Za to zaczęło się świszczenie z płucek. Osłabiona operacją i antybiotykiem pewnie przeziębiła się podczas, którejś podróży do weterynarza. Nebulizacje, dwa razy dziennie. Kolejne koszty, w zasadzie co tydzień jestem u weterynarza na kolejnej wizycie kontrolnej (każda powyżej 50 zł). Zmiana wróciła... i wygląda gorzej niż poprzednio.
Znowu grozi amputacja. Kolejny ogromny wydatek.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Wiem, mile kosztuje ratowanie i leczenie myszy. Mam nadzieję, że się uda. Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki.
Bardzo dziękuję za wsparcie
Powodzenia! Trzymam kciuki za Fasolkę