Cześć,

mam na imię Mateusz i jestem świeżym kierowcą. Chciałem kupić swój pierwszy „porządny” samochód, który pozwoli mi dojeżdżać do pracy i normalnie funkcjonować. Pojechałem 250 km swoim Cinquecento, żeby odebrać Alfę Romeo 159 – piękny, srebrny sedan, który wpadł mi w oko. Niestety, to co miało być początkiem czegoś fajnego, skończyło się wielkim rozczarowaniem.

Zostałem oszukany przez sprzedawcę z komisu.

Nieświadomie wpakowałem się w auto, które praktycznie po 100 km jazdy… padło. Silnik nie ma kompresji, a koszt naprawy przewyższa wartość auta. Sprzedawca nie poczuwa się do odpowiedzialności. Gdybym tylko był bardziej doświadczony i zrobił diagnozę przed zakupem… ale dałem się zmanipulować – to była moja naiwność.

Straciłem na tym wszystkim ponad 2500 zł, a teraz jestem uziemiony bez auta.

Z bólem serca wystawiam Alfę za jakieś 2000 zł „na części” – nic więcej się z niej nie da wyciągnąć.

Wiem, że to moja wina – dałem się wkręcić.

Ale mam tylko kilka dni, żeby znaleźć jakiekolwiek sprawne auto, żeby móc wrócić do normalnego trybu życia. W okolicy za 2000 zł są już tylko bardzo awaryjne egzemplarze. Dlatego zdecydowałem się poprosić o pomoc.

Nie lubię tego robić.

Ale jeśli ktoś chciałby mnie wspomóc choćby symbolicznie, byłbym ogromnie wdzięczny.

Każda złotówka się liczy – może uda się uzbierać na coś prostego i sprawnego.

Dziękuję każdemu, kto przeczytał ten opis.

I tym bardziej – dziękuję za każdą pomoc. 🙏

Mateusz