id: ytufrj

na ratunek przed eksmisją i spłatę długów

na ratunek przed eksmisją i spłatę długów

Opis zrzutki

Cześć, jestem Mirela i bardzo potrzebuję Twojej pomocy


Tydzień temu, z dnia na dzień zostawił mnie i naszego dziesięcioletniego syna, mąż. Wyprowadził się do swojej matki, od której na studiach uciekł, by zamieszkać ze mną, ponieważ w domu alkohol lał się strumieniami.

Moja rodzina jest w strasznym kryzysie finansowym, zagraża nam utrata obecnie zajmowanego, wynajmowanego, lokalu mieszkalnego. Z uwagi na przedłużający się od ponad roku brak pracy mojego męża, nie mieliśmy środków do życia. Kiedy właściciel zajmowanego przez nas mieszkania zapowiedział rozwiązanie umowy najmu, mąż uciekł. Od dłuższego czasu pozostawał w bardzo złym stanie zdrowia i nie chciał się leczyć mimo moich usilnych próśb oraz próśb członków mojej rodziny. Dwa dni po tym, jak nas zostawił, trafił do szpitala, w którym nadal przebywa i nie jest w stanie ponosić teraz za nic odpowiedzialności, ponieważ nie może podjąć pracy. Wyszły też na jaw rzeczywiste kwoty pożyczek, jakie zaciągnął na moją mamę w okresach, gdy pozostawał bez pracy (dotychczas ani ja, ani moja mama nie miałyśmy pełnego obrazu sytuacji). Z powodu nieudanej działalności gospodarczej, która była założona na mnie i zakończyła się w czasie pandemii, mam też spore długi i zajęcie konta na blisko 60 tys. zł. Nasz syn jest dzieckiem z licznymi problemu zdrowotnymi, nad którym zawsze sami sprawowaliśmy opiekę, nie mogąc liczyć w tym zakresie na jakiekolwiek wsparcie rodziny. Z uwagi na to, przez długi czas tylko mąż pracował, a jego zarobki nie wystarczały nam na pokrycie kosztów mieszkania i przeżycie, przez co już, gdy syn był mały, musieliśmy się zapożyczać. W okresie pierwszych trzech lat życia syn wymagał częstych konsultacji lekarskich, pomocy rehabilitantów oraz osteopatów.


Kiedy syn był nieco starszy, zdecydowałam się na założenie własnej działalności gospodarczej - sklepu internetowego, aby połączyć opiekę nad dzieckiem i pracę. Z tego względu rozpoczęłam długotrwałe starania o dotację z urzędu pracy, a w tym czasie nie mogłam być nigdzie zatrudniona (wymóg UP). Musieliśmy również zmienić miejsce zamieszkania na pasujące pod prowadzoną działalność, ale zostaliśmy oszukani przez właściciela nieruchomości, którą wynajęliśmy. Zaczęły pojawiać się ukryte koszty eksploatacyjne i zakaz prowadzenia tam działalności. Właściciel nieruchomości doprowadził do odcięcia nam prądu i wody zimą, kiedy był z nami czteroletni syn! Musieliśmy się zadłużać wśród rodziny i szukać innego miejsca do życia i po prostu uciekać przy wsparciu miejscowego dzielnicowego, a na kolejną przeprowadzkę straciliśmy mnóstwo środków. Moi rodzice, którzy wcześniej deklarowali możliwość zamieszkania z nami i pomoc w opiece nad dzieckiem, nie spełnili swojej obietnicy. Założona działalność gospodarcza nie mogła być prowadzona, a opłaty ZUS narastały, więc dług pojawił się także i tutaj. Pod groźbą kary finansowej z UP nie mogłam również zawiesić ani zamknąć działalności przez dwa lata. 


W kolejnym miejscu zamieszkania prowadziliśmy działalność tylko w okresie kilku miesięcy, ponieważ pandemia uniemożliwiła nam otrzymywanie dostaw towaru z zagranicznej hurtowni. Dostaliśmy kary od Allegro za niezrealizowane zamówienia oraz pobrano od nas prowizje od produktów, mimo iż nie mieliśmy zysków. W tym czasie oboje z mężem byliśmy bez pracy, ponieważ w małej miejscowości, w której zamieszkaliśmy, nie było się gdzie zatrudnić. Do miasta powiatowego było natomiast 30 km, a my nie mieliśmy nawet samochodu. Koszty utrzymania domu były duże i doprowadziły do zaciągania kolejnych długów w postaci chwilówek i pożyczek od osób prywatnych. 


Musieliśmy znowu przenieść się do innego mieszkania. Ja podejmowałam dorywczą pracę jako niania, a mąż znalazł zatrudnienie w firmie zajmującej się sprzedażą internetową. Niestety, syn mający od urodzenia problemy zdrowotne i słabą odporność zaczął bardzo chorować po rozpoczęciu nauki w szkole i trafił na miesiąc do szpitala. Straciłam dorywczą pracę, mąż miał problemy w swojej z uwagi na pobyty z synem w szpitalu i finalnie zwolniono go, po czym pół roku szukał zatrudnienia. W tej sytuacji, by móc opłacać mieszkanie i zwyczajnie mieć co jeść, musieliśmy zadłużyć się na moją mamę, bo nam nie chciano już nigdzie udzielić pożyczek. Gdy mąż znalazł nową pracę i ustabilizowała się nieco sytuacja zdrowotna syna, długi na moją mamę wynosiły już blisko 20 tys. zł, a ja miałam poważną kontuzję kolana i problemy z poruszaniem, przez co nie mogłam pracować. Ustabilizowanie zdrowia syna też było bardzo kosztowne i wymagało prywatnych wizyt lekarskich oraz badań spoza refundacji NFZ, przez co finalnie na aż tak dużą kwotę została zadłużona moja mama. Mąż po roku pracy w nowej firmie stracił zatrudnienie z uwagi na chęć zaoszczędzenia przez pracodawcę na tym stanowisku. Długi zaciągnięte na moją mamę nie zostały jeszcze spłacone, odsetki rosły, maż (jak się okazało) brał inne, by nimi spłacać poprzednie zobowiązania, a w pewnym momencie firmy pożyczkowe przestały udzielać już kredytu ze względu na wiek mamy oraz jej niskie dochody. Wówczas mąż stracił już nad tym kompletnie kontrolę i nie przyznał się do powagi sytuacji. W tej chwili nie ma go z nami, a stan jego zdrowia jest na tyle ciężki, że trudno określić, kiedy będzie mógł ponownie szukać zatrudnienia, ja natomiast, po bardzo długich poszukiwaniach, znalazłam w październiku ubiegłego roku zatrudnienie jedynie na ¼ etatu w sklepie oraz 3/4 etatu, jako niania. Niestety wraz z rozpoczęciem pracy, moje wynagrodzenie zostało częściowo zajęte przez komornika, na poczet jednego z wielu długów. Nie mając środków do życia, byliśmy zmuszeni w ostatnim czasie sprzedać nawet obrączki ślubne. Nie posiadamy żadnego majątku, samochodu, cennych rzeczy. Zdarza się, że syn nie ma wykupionych leków, co rzutuje na stan jego zdrowia. Do tego bardzo się stresuje i przeżywa nasze położenie. Zaczynają się u niego pojawiać problemy emocjonalne, które wcześniej udało się opanowywać. Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień po tym, jak wyprowadził się jego ojciec. Prosimy o wsparcie oraz nagłośnienie naszej sytuacji wśród ludzi dobrej woli, ponieważ nie jesteśmy już w stanie uzyskać pomocy finansowej ze strony mojej rodziny, a rodzina męża nigdy się nami nie interesowała. Boimy się stracić dach nad głową, ponieważ nie mamy jak zapłacić za wynajem. Niestety w tej chwili nie mamy już innego wyjścia, jak tylko prosić o pomoc. Za dwa tygodnie możemy zostać bez dachu nad głową, ponieważ umowa najmu została podpisana w oparciu o tzw. “najem okazjonalny”. Lokal, który wskazaliśmy jako alternatywne miejsce zamieszkania, należał do mojej siostry i był w opłakanym stanie, przez co finalnie został przez nią sprzedany. Nie mamy już zatem żadnej opcji “przeprowadzkowej”. Syn jest zresztą w takim stanie, że każda zmiana byłaby dla niego traumatyczna. Ponadto w mojej sytuacji finansowej oraz przy umowie o pracę jedynie na czas określony, nikt nie wynajmie mi mieszkania. Nie mam środków na przeprowadzkę, ludzi do pomocy, nie chcę zostawiać w obecnym mieszkaniu mebli, które, choć stare, są nasze (częściowo podarowane mi przez siostrę). Pomysłem na dalsze funkcjonowanie w obecnym mieszkaniu i możliwość utrzymania go, jest znalezienie współlokatora, na co przystał właściciel. Mogę to jednak zrobić dopiero w momencie, gdy spłacę całość zadłużenia, jakie powstało, czyli około 6 tys. zł. Długotrwała trudna sytuacja finansową oraz napięta atmosfera domowa i konflikty z mężem spowodowały, że przeszłam załamanie nerwowe, podczas którego pojawiały się u mnie myśli, by odebrać sobie życie, gdyż prośby o pomoc, wysyłane do różnych instytucji oraz znanych lub wpływowych osób, nic nie dały. Na szczęście w porę pojawili się ludzie, którzy swoją życzliwością i umiejętnym podejściem do sprawy zapobiegli tragedii. Niestety ich sytuacja życiowa nie należy do takich, w których mogliby okazać mi pomoc materialną, dlatego jedynie zorganizowanie zbiórki i dotarcie do osób o dobrych sercach, być może jakichś instytucji czy firm, może w tej chwili odmienić nasze dramatyczne położenie. Myślę, że mój mąż w wyniku bezskutecznego poszukiwania pracy popadł w depresję i kompletnie nie poradził sobie z sytuacją. Do tego doszły problemy ze zdrowiem fizycznym i mąż w pewnym momencie stał się osobą całkowicie leżącą. Zostałam zatem sama ze wszystkimi obowiązkami w domu, łączeniem dwóch miejsc pracy oraz opieką nad synem. Od wielu miesięcy nie przespałam normalnie żadnej nocy, mam napady lęku, nerwobóle oraz zauważyłam u siebie znaczne pogorszenie wzroku, który do tej pory miałam bez zarzutu. Stres po prostu wypala mnie całkowicie. Moim marzeniem jest, by uwolnić moją 74-letnią mamę od zadłużenia, zapewnić synowi poczucie bezpieczeństwa oraz zasnąć i obudzić się bez lęku o to, czy będziemy mieli dach nad głową oraz coś w lodówce.

Każdemu, kto zechce nam pomóc, już teraz bardzo serdecznie dziękujemy za okazane serce. Liczy się każdy grosz.

Jeśli ktoś chciałby o coś dopytać, udzielić nam wsparcia w innej formie niż wpłata na zbiórkę, będziemy wdzięczni za każdy odzew. 


Jeśli możesz, pomóż, prześlij mój apel dalej i życz nam powodzenia. 

  • na zdjęciu mój syn, mama i ja, kilka lat temu. Nie byliśmy w stanie wykonać sobie teraz aktualnego zdjęcia ze względu na stan emocjonalny, w którym się znajdujemy



Dziękuję za przeczytanie


Mirela Marciniak-Kasperczak


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Download apps
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!

Skarbonki

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!