Jest taka grupa poszukiwawczo-ratownicza o nazwie ANTARES. To psia jednostka, jedyna taka w kraju naszych sąsiadów, która zajmuje się poszukiwaniem ciał poległych żołnierzy. Kiedy trzeba, szuka też żywych w ruinach i zgliszczach. Świat się o niej dowiedział po ataku rosjan na miasto Dniepr 14 stycznia tego roku. Przez trzy doby ratownicy szukali żywych ludzi w gruzach trafionego rakietą bloku mieszkalnego. W tych poszukiwaniach brała udział Pawłogradzka grupa Antares. Siedem czworonogów, owczarki belgijskie, owczarek niemiecki, labrador i corgi pracowały nieprzerwanie przez 22 godziny, odpoczywając wyłącznie wtedy, kiedy do akcji przystępował ciężki sprzęt. Znaleziono 44 ciała. Nikogo żywego.

Grupa Antares działa od początku wojny, jak dotąd bez rozgłosu. Zajmuje się bowiem, w ramach projektu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy „Na tarczy”, głównie poszukiwaniem ciał poległych żołnierzy. W tej chwili pracują na terenach odbitych rosjanom. Na polach bitew szukają szczątków ludzkich. Tylko dzięki nim rodziny poległych dowiadują się, że ich bliscy zginęli. Szczerze mówiąc, trudno mi sobie wyobrazić, jak nieprawdopodobnie ciężka jest ich praca. Ile muszą znieść ratownicy, jak potworne widoki mają pod powiekami, zasypiając. W jakich warunkach przyszło żyć tym pięknym psom, które powinny mieć ciepły dom i pełną miskę. Wszyscy, ludzie i psy, pracują ponad siły, często nie mają czasu, żeby zjeść cokolwiek czy wypić coś gorącego. Marzną okropnie. Potrzebują niezawodnego sprzętu, porządnych butów, odpowiedniej odzieży, latarek, prądu, transporterów i karmy dla psów.

Zróbmy razem tak, żeby uzbierać to, co potrzebne i pomóc.