Cześć wszystkim!

Mam na imię Nikola, mam 38 lat, jestem mamą dwójki córek, 6 letniej Alicji i 7 letniej Mai, zrobię dla nich wszystko, aby były szczęśliwe. Wychowuje je sama, straciły biologiczną mamę ponad 2 lata temu. Są dla mnie całym światem, bez nich moje życie nie miałoby sensu. Potrzebuje jednak pomocy by dokonać ostatniego etapu mojej tranzycji, operacji korekty płci (SRS). Przeszłam bardzo wiele w swoim życiu, za dużo, aż się dziwię, że jeszcze tu jestem na tym świecie, lecz żyje dla moich córeczek. Trudne dzieciństwo spowodowane przemocowym ojcem, który miał problemy z alkoholem. Od 18 roku życia pracuje, pomagałam mamie żebyśmy mogły żyć jakoś. Ojciec nie uczestniczył w życiu rodzinnym, poza ciągłymi awanturami, ostatecznie nałóg wygrał i alkohol odebrał mu życie. Bardzo ciężko to przeżyłam, lecz sam wybrał taki los. Następnie pokazało się światło w moim życiu, moja żona Marzena, była moim aniołem. Byłyśmy niczym bratnie dusze, bardzo się wspierałyśmy. Gdy urodziły się nasze córki byłyśmy szczęśliwe, do momentu aż przyszedł dzień, gdy zachorowała i trafiła do szpitala, z którego już nigdy wyszła... Był to dla mnie ogromny cios, pierwsze 3 tygodnie byłam w innym świecie. Jednak musiałam się podnieść, walczyć o siebie, dla dobra naszych córek. Zaczęłam uczęszczać na terapię do psychologa, rok zajęło jej postawienie mnie na nogi, na tyle żebym mogła żyć dalej dla siebie oraz swoich ukochanych córek.

Jej odejście było punktem zwrotnym w moim życiu. Zrozumiałam wtedy, że aby mieć szansę być jeszcze szczęśliwą w życiu, muszę zacząć proces tranzycji. Początkowo byłam zagubiona, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nie potrafiłam zrozumieć swojego własnego ciała, lecz z pomocą mojej pani psycholog, odnalazłam swoją drogę. Był to długi i bolesny proces. Nie żałuje tej decyzji, mimo trudów z jakimi przyszło mi się zmierzyć, teraz jestem szczęśliwa. Ostatnim krokiem na mojej drodze do pełni szczęścia, jest wspomniana wyżej operacja. Zwracam się do was z prośbą o wsparcie mnie na tej ostatniej prostej.