Zbieram na nierefundowaną chemioterapię dla taty, męża, dziadka.

Witajcie. Zawsze chętnie się dorzucam inicjatyw jak ta, więc teraz i ja proszę o pomoc. Sprawa jest poważna - mój teść przez wiele lat, oczywiście w niewiedzy hodował sobie podłoże pod nowotwór. To wszystko przez jeden prosty zabieg w szpitalu, gdzie prawie 20 lat temu zainfekowano go żółtaczką. Niestety nadszedł dzień, kiedy podczas rutynowych badań wykryto u niego guza na wątrobie, będącym następstwem żółtaczki. Nastąpiły przerzuty, dlatego też nasz wspaniały NFZ odmówił refundacji chemioterapii, bo po przerzutach takowa po prostu nie przysługuje. Mój teść to wspaniały człowiek, równy gość. Ukochany i jedyny dziadek naszego dwuletniego synka. Jest bardzo dobrym mechanikiem samochodowym, potrafi naprawić każdy samochód, chłop ma łeb na karku. Niestety, obecna sytuacja zmusiła go do zamknięcia warsztatu, gdyż ciągłe wizyty u lekarzy i pobyty w szpitalach spowodowały, że interesu nie miał kto prowadzić. Stąd moja gorąca prośba - pomóżcie. Kwota duża, nieduża, my nie jesteśmy w stanie zdobyć takiej gotówki w tak krótkim czasie. A czas płynie tylko w jedną stronę...