Zbiórka na pomoc dwumiesięcznemu kociakowi z przetrąconymi łapkami.
Zbiórka na pomoc dwumiesięcznemu kociakowi z przetrąconymi łapkami.
Nasi użytkownicy założyli 1 226 331 zrzutek i zebrali 1 348 506 927 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Miałam nie przyjmować kocich dzieci.
Właściwie to nie powinnam już przyjmować żadnych kotów, nie tylko dzieciaków, no może poza felvikami.
Tylko jak się odwrócić i potem nie myśleć co się z tym zwierzakiem stało😕
To małe przywieziono po południu, z miejscowości oddalonej kilkanaście km.od nas. Babeczka pojechała wczoraj do wsi obok coś załatwić i zobaczyła maleństwo podciągające się na przednich łapkach, i wczołgujące się na schody pod drzwi domów, żeby dostać coś do zjedzenia😔
Podobno urodził się zdrowy i śliczny, i nawet miał mieć Dom, ale się popsuł.
Ludzie go żałowali, niektórzy odwracali wzrok bo im było smutno, niektórzy dokarmiali, ale zareagowała dopiero obca kobieta. Choć sama mieszka na wsi, to jednak zaczęła szukać pomocy. I tak dotarła do mnie.
Maluszek jest chłopcem i ma około dwóch miesięcy, a waży całe 580gramów.
Tylne łapki są sztywno wyprostowane, ogonek bezwładny i wygląda, że siusiu wykapuje lub wyciskane jest bezwiednie. Brzuszek ma mięciutki, więc nic więcej na razie nie wiem, zobaczę co będzie po nocy. Do tego ma koci katar.
Od razu podjechaliśmy do najbliższego doktora, więc pierwsze leczenie jest wdrożone.
Na pojutrze jesteśmy już zapisani na szczegółową diagnostykę z rtg, żeby doktorzy ocenili czy coś jeszcze da się naprawić.
Co prawda na wizytę miały jechać dwa inne dorosłe koty, na czyszczenie zębów z ewentualną ekstrakcją chorych, ale w lecznicy zgodzono się na zmianę planów. Pojedzie maluch i czwórka rodzeństwa w jego wieku, która jest u nas już dwa tygodnie, ale których też musimy dokładnie przebadać, z malutką 350gramową Piechotką na czele.
-----
Nasz dom nazywamy roboczo Hospicjum dla kotów, opiekujemy się tu ponad setką zwierzaków przewlekle chorych, niepełnosprawnych, starych, ale i z powodu "nieodpowiedniego"zachowania, niemogących znaleźć swojego Opiekuna.
Prawie wszystko są to koty bardzo miłe i przyjazne, ale tylko w takim domu jak nasz mają szansę na bezpieczne dożycie do końca swych dni, w bezpieczeństwie i bez głodu. Pięć lat temu przenieśliśmy się z Warszawy na wieś, bo tu mogliśmy właśnie zapewnić takim kotom lepsze życie.
Ostatni czas jest trudniejszy, pojawiły się u nas zwierzaki w stanie, który wymagał nie tylko zwykłej diagnostyki, ale i specjalistycznych zabiegów. Tydzień temu plastykę mięśni zwieracza pęcherz przeszedł Imbirek, który tylko dzięki temu może być przeze mnie "odsikiwany"(wcześniej ból prawie to uniemożliwiał), białaczkowy Przemuś musiał mieć amputowaną łapkę, w której pojawił się rak kości, ostatni miesiąc podajemy bardzo drogi lek Kijkowi, też kotu wymagającemu pomocy przy wypróżnianiu, którego dodatkowo zaatakował paskudny koronawirus...
Mogłabym wymieniać jeszcze długo rodzaje badań, które już są za nami, ale teraz sama diagnostyka tej piątki maluchów, łącznie z badaniem PCR w kierunku białaczki, do tego dwa kolejne szczepienia, no i cała reszta, to ogromne koszty.
Cyklicznie robię bazarki, dzięki którym jesteśmy w ogóle w stanie opiekować się tą liczbą zwierzaków, ale tym razem zebrane pieniądze nie wystarczą na opłacenie faktur, które dostanę na początku sierpnia.
Dlatego bardzo serdecznie proszę o pomoc, każda przysłowiowa złotówka będzie naprawdę bardzo ważna.
Podana kwota zbiórki jest przeze mnie szacowana, może być i tak, że konieczna będzie kolejna kosztowna operacja, ale wtedy będę się znowu martwić. W każdym razie obiecuję, że jak zawsze rozliczę się tu z zebranych pieniędzy, wstawiając faktury i inne rachunki.
Nasz maluch ma od dzisiaj koleżankę w podobnym wieku, mała jest po jakimś urazie, co prawda daje radę chodzić, ale też trzeba jej pomagać w wypróżnianiu. Maluchy są razem i jest im nieco raźniej.
Dzisiaj byliśmy na wizycie w lecznicy, wiadomo już, że nie da rady pomóc kociakowi i"naprawić"tylnych łapek się nie uda. Oboje mają obrzmiałe i podrażnione okolice odbytu i podbrzusza, więc muszę przede wszystkim o to zadbać i wygoić. Poza tym odkarmić. Dostali antybiotyk, zresztą jak i czwórka maleńtasków. Na razie nic więcej nie zrobimy.
Kolejna edycja. 30 lipca.
Zwiększyłam kwotę zbiorki, cudowny i kochany Popiołek jest chory, ma suchą odmianę zmutowanego koronawirusa. Choroba zaatakowała tak mocno, że z dnia na dzień z kocurka robi się coraz większy szkielecik. Popiołek jeszcze się przemieszcza, ale najchętniej zaszywa się w którymś domku i tam śpi😔
Ja wiem, że mieszka tu ponad setka chorych zwierzaków i muszę myśleć o wszystkich, ale wokół nas jest wciąż tyle śmierci, przy której nic nie możemy już zrobić, poza skróceniem cierpienia, że gdy jest szansa na ratunek, po prostu nie umiem postąpić inaczej. Proszę. Błagam o pomoc w uzbieraniu choć na część kuracji😔
Wybaczcie, że dopiero teraz, ale kilka potwierdzeń zakupów i płatności, głównie dla maluchów.
Mały bąbel właśnie dorósł do pieluch numer 0, czyli zaczyna być wielkim kotem😆
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Dodałam nowe zdjęcie malucha, już w"normalnej" dziecięcej pieluszce rozmiar 0
Cd....ale już te pokazane, dokumentują odpowiednią kwotę. Jeszcze raz składam wielkie podziękowania❤
Dodałam zdjęcia faktury i kilku zamówień, na dowód przeznaczenia pieniędzy ze zbiórki na cel tu opisany. Były oczywiście i inne wydatki, w tym jeden duży, na które żadnych potwierdzeń nie mam, ale już te pokazane
Bardzo dziękuję za wszystkie wpłaty❤ Maluszki czują się, jak na ich stan, dobrze. Troszkę mocniejszy jest też Popiołek, kupiłam już lekarstwo na najbliższy miesiąc. Jeszcze raz dziękuję🥰
Dziękuję!