Jakże często życie stawia przed nami wyzwania, które wymagają wykrzesania z siebie resztek sił, których wcale aż tak dużo nie posiadamy. Co zrobić, gdy wdrapiemy się na szczyt z nadzieją, że to koniec trudu a po dotarciu na miejsce wyrasta przed nami jeszcze wyższa ściana oznaczająca, że to wcale nie jest koniec walki. Jak wtedy przekonać organizm do tego, że znowu trzeba złapać się z życiem za bary i walczyć, walczyć, walczyć? Historia, którą tu opisujemy, taka właśnie jest. Opowiada o rodzinie państwa Elżbiety i Sławomira Bukowiec z Karczewia, którzy nie po raz pierwszy w ciągu ostatnich lat muszą mierzyć się z problemami, które niejednego człowieka by złamały. Co tym razem przyniósł los? Już spieszymy z odpowiedzią na to pytanie. Otóż w wyniku ogromnego pożaru stracili oni dorobek życia. Zresztą jak wspominają najstarsi mieszkańcy naszej miejscowości, nikt nie pamięta aż tak ogromnej tragedii. Co teraz? Pozostają tylko domysły, że kolor ich życia przypomina odcienie popiołu, który chrzęści pod butami. Oni dziś cierpią, zastanawiając się co dalej? Zaskoczeniem w tym wszystkim jest fakt, że są to bardzo skromnymi ludzie i cudowni sąsiedzi, którzy jednak na propozycję założenia zbiórki odpowiedzieli... nie założymy, by ludzie nie gadali.... Tak jednak nie można. Dlatego w obliczu ich nieszczęścia jako sąsiedzi, którzy nie tylko czujemy się wspólnotą w czasie sołeckich spotkań, postanowiliśmy działać. Wstępem do tego stało się wspólne spotkanie i decyzja działamy. Tak więc kierując się potrzebą pomocy, postanowiliśmy w ich imieniu zwrócić się do państwa o pomoc w zbiórce pieniędzy, która pozwoli odbudować, chociaż część spalonego dobytku. Tylko wspólnie możemy ich czarno szary świat pomalować złotówkami, które pozwolą kupić niezbędne materiały budowlane w tym także i kolorowe farby, po to by za jakiś czas traumę pożaru zastąpiło jedynie odległe wspomnienie.