Od 7 lat zajmuję się kastracjami kotów wolno żyjących. Co roku ten sam problem. Jest maj. Pieniądze się kończą, co mam zrobić dalej?

W ostatnich tygodniach wszystkie, absolutnie wszystkie złapane przeze mnie kotki były w ciąży. Gdyby nie kastracja aborcyjna narodziłoby się kilkadziesiąt niechcianych kotów, które albo umarłyby w cierpieniach albo pogłębiły bezdomność rodząc kolejne mioty i tak dalej i tak dalej. Ale to wszystko już wiecie. W kółko to samo...

Chcę działać, chcę pomagać, chcę zmniejszać bezdomność kotów a tym samym poprawiać jakość życia kotów wolnożyjących. Nie mogę robić tego wszystkiego bez pieniędzy na kastrację. Leki potrzebne do zabiegu są coraz droższe, wenflony, narzędzia to wszystko kosztuje. Macki inflacji dosięgły i ten obszar życia. Nie pozostaje mi nic innego jak prosić Was o wsparcie finansowe. Każda złotówka zebrana na tej zrzutce zostanie wykorzystana na kastrację kotów wolno żyjących. Jestem wolontariuszką, pracuję za darmo. Niejednokrotnie w jedno miejsce jeżdżę kilkanaście razy, żeby złapać jedną kotke. Żeby móc działać potrzebuję pieniędzy na zabiegi. Proszę o pomoc. Średnia cena kastracji kotki to 250 zł. Zrzutka jest założona na 5000 zł. Za tę kwotę wykastruję 20 kotek. Aneta