Pomysł otwarcia księgarni kiełkował we mnie od dawna. Na poważnie myślałam nad tym od jakichś dwóch-trzech lat. Zapał osłabiały najbardziej trywialny z powodów: brak kasy, ale też rosnąca świadomość problemów i chorób polskiego rynku książki. Motywowały pasja, upór i fakt, że w Łodzi nie ma księgarni, w której sama chciałabym siedzieć godzinami, z fajnym programem spotkań autorskich i dobrą kawą. W lutym tego roku wreszcie pojawił się sensowny program unijny, który pozwalał mi aplikować o nisko oprocentowaną pożyczkę bez rezygnacji z dotychczasowej pracy i stypendium. Pożyczka, nie dotacja, ale warunki super. Wchodzę w to. Mój wniosek zostaje pozytywnie rozpatrzony, pozostawało otworzyć działalność i podpisać umowę pożyczki. Do dzieła - decyzję o nazwie firmy podjęłam dość szybko, zżyłam się z tym szyldem, pod którym od kilku lat recenzuję książki, rozmawiam z autorkami i autorami, promuję literaturę. Sformalizowałam to 3 marca. Kiedy wreszcie udało mi się znaleźć odpowiedni lokal w kamienicy w samym sercu Łodzi, chciałam jak najszybciej dopełnić wszystkich formalności. 10 marca - w dniu uwiecznionym na zdjęciu - podpisałam umowę najmu, wpłaciłam kaucję. Dwa dni później (w czwartek) miałam podpisać umowę pożyczki. I wtedy wchodzi on: koronawirus. Jest środowe popołudnie, kiedy dowiaduję się, że jeszcze długo nie dostanę żadnych unijnych pieniędzy. Pożyczkę i weksle wraz z poręczycielami musimy podpisać osobiście, a ze względów bezpieczeństwa będzie to możliwe dopiero po ustaniu wszelkich obostrzeń.

To pierwsze i jedyne zdjęcie, jakie zdążyłam sobie zrobić w lokalu, w którym będzie moja księgarnio-kawiarnia. Z pierwszą i jedyną książką, która przekroczyła jej próg. Fotografia została zrobiona 10 marca 2020, w jednym z ostatnich dni starego świata.

Do tej pory nie udało mi się podpisać unijnej pożyczki, będzie to możliwe najwcześniej 4 maja. Regulamin pożyczki nie pozwala mi rozpocząć wykonywania działalności. Nie obejmuje mnie żadna tarcza antykryzysowa. Mojej księgarni niby nie ma, ale jednak jest. Muszę opłacać czynsz i koszty utrzymania lokalu, a także wywiązywać się z innych finansowych zobowiązań, podjętych z myślą o rychłym otrzymaniu środków. Gdybym teraz zdecydowała się zamknąć działalność, byłaby to nie tylko życiowa kapitulacja, ale i strata kilkunastu tysięcy złotych. Postanowiłam tak łatwo się nie poddawać. Niedawno wznowiliśmy prace w lokalu, wszystko idzie ku dobremu.

W związku z kurczącymi się zasobami finansowymi i dzięki namowom znajomych, postanowiłam zorganizować tę zrzutkę, która pozwoli mi na utrzymanie księgarni i kontynuowanie prac do czasu otrzymania pożyczki. Mając świadomość, że w dobie pandemii wielu ludzi znalazło się w dużo gorszej sytuacji niż ja, nie chcę prosić o pieniądze, ale zaproponować wsparcie księgarni w postaci nabycia bonu, który będzie można zrealizować po otwarciu księgarni Do Dzieła. Poniżej szczegóły.

• Minimalna kwota zrzutki (i jednocześnie bonu) wynosi 10 zł.
• Bon będzie można zrealizować po otwarciu księgarni do dnia 23.04.2021 stacjonarnie lub zdalnie (wysyłkowo).
• Kwota, którą wpłacić będzie tą, którą potem będziesz mógł/mogła wydać w mojej księgarni.
• Bon będzie można przeznaczyć na zakup książek lub propozycji z oferty gastro (a także wysyłkę, w przypadku zakupów zdalnych).
• Przy realizacji bonu stacjonarnie w księgarni, będzie można odebrać darmowy napój.
• Wpłacając inną kwotę niż te wymienione w nagrodach, otrzymasz bon na jej równowartość.
• Wpłatę opisz swoim adresem mailowym. Na ten adres zostanie wysłany Twój unikalny bon.

Dlaczego miałabyś zrzucać się na miejsce, którego jeszcze nie ma? Po co masz płacić za to, żeby móc kupić książki drożej niż w sieci czy w dyskoncie? Może dlatego, że w Łodzi nie ma przestrzeni, w której w towarzystwie kawy i regałów uginających się pod ciężarem książek mogliby spotkać się czytelnicy, autorki, tłumacze, muzycy i ilustratorki. Gdzie można siedzieć do późna, gdzie królują nie tylko nowości, gdzie nie dostaniesz wszystkiego, ale autorski wybór książek, przede wszystkim humanistyki.

Już teraz dziękuję Ci za wsparcie! Mam nadzieję, że za miesiąc, może z małym hakiem, spotkamy się w sercu Łodzi, zaraz przy Piotrkowskiej ido zmroku będziemy gadać o książkach i życiu. Bez masek, rękawiczek i nerwowego rozglądania się dookoła, czy można tu być, czy też nie.

Paulina

PS Jeśli interesuję Cię postępy prac w mojej księgarni oraz obecna sytuacja na rynku książki, dołącz do grupy na Facebooku Do dzieła. Historia pewnej księgarni, gdzie codziennie pojawiają się nowe treści.