id: zjyzwp

Sówka - koteczka z połamaną miednicą, amputowanym ogonkiem, martwicą skóry, prosi o wsparcie

Sówka - koteczka z połamaną miednicą, amputowanym ogonkiem, martwicą skóry, prosi o wsparcie

Nasi użytkownicy założyli 1 155 190 zrzutek i zebrali 1 199 689 990 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności2

  • Sówka niestety przeszła kolejną operację, również na drożność jelit. Tym razem jednak uśmiechnęło się do niej szczęście i po operacji bezpośrednio trafiła do domu tymczasowego. Swoboda i ruch sprawiły, że bardzo szybko doszła do siebie i w tej chwili załatwia się bez problemów. Martwica skóry została opanowana i w tej chwili pięknie odrasta jej sierść. Karty z leczenia Sówki do wglądu w iławskim schronisku. Poniżej przedstawiam wydatki związane z zakupami dla Sówki oraz, ze względu na zalecenia po kolejnej operacji tylko specjalistycznej karmy, rachunki za zakupy karmy i przysmaków, które zostały przeznaczone dla schroniskowych kotów.



    odd5c2e1cbf8f76a.jpeg

    p16c4a7bf52adac3.jpeg

    y28d9c7a5920f354.jpeg

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Mam na imię Sówka. Jestem młodą koteczką, którą okrutnie doświadczył los. Nie pamiętam co się stało, wiem tylko, że pewnego marcowego dnia, moje drobne ciałko przeszył okropny, przeraźliwy ból, który odebrał mi wszelkie siły. Pamiętam też, że jakiś dobry człowiek, zebrał mnie ledwo żyjącą z ulicy i dostarczył do weterynarza, u którego okazało się, że mam połamaną miednicę w kilku miejscach. Jestem ładna, mówią na mnie tricolorka ale wtedy, nie było widać mojego koloru, cała byłam we krwi...

Po opatrzeniu, obmyciu mnie z krwi, zaaplikowaniu leków, trafiłam do iławskiego schroniska. Od tego dnia, byłam pod czujnym okiem pracowników ale najbardziej pokochałam Kasię, która rozpoczęła pracę w schronisku tego samego dnia co ja do niego trafiłam :) Traktowano mnie jak królową - mięciusie podusie, leki, bym nie cierpiała z bólu, specjalnie dla mnie kupowane jedzonko, tak abym jak najszybciej doszła do siebie.

Powoli czułam się coraz lepiej, jednakże niestety z powodu pierwotnie doznanego urazu, wdała mi się martwica mojego pięknego ogonka, który ostatecznie trzeba było amputować, a przy okazji zostałam wykastrowana. Kolejny zabieg, kolejna narkoza i znowu ból i cierpienie. Tym razem już było znacznie trudniej - rana na ogonku goiła się dłużej, moje futerko znacznie się przerzedziło, przestałam mieć tak dobry apetyt bo pojawiły się problemy z wypróżnianiem. Cały czas byłam na lekach ale martwica pojawiła się też na skórze, którą w dniu 12.05.2022 trzeba było wyciąć, przy czym kolejny raz mnie znieczulić. Niestety nie pomogły mi ani środki na wypróżnianie, ani lewatywa. Czułam się coraz gorzej, przestawałam być aktywna, całkowicie straciłam apetyt. W dniu 14 maja, zostałam awaryjnie zabrana do lekarza, który stwierdził, że nie jestem w stanie już się sama wypróżnić i przeszłam zabieg oczyszczania jelit. Do tego ponownie usunięto mi martwą skórę z okolic ogonka. Dziś, choć brzuszek boli, to jednak wrócił mi apetyt i czuję się znacznie lepiej!

Przy okazji ostatniego zabiegu, na zdjęciach rtg zauważono, że mój złamany ogonek i wcześniej odpryski połamanej miednicy, mogą uciskać nerwy, które odpowiadają za mięśnie niezbędne w procesie wypróżniania. Czekam teraz z niecierpliwością czy uda mi się samej wykonać tę potrzebę fizjologiczną czy potrzebny będzie neurochirurg, który zadecyduje co ze mną dalej będzie. Trzymajcie kciuki, bym nie musiała mieć kolejnego, skomplikowanego zabiegu.

Obecnie zbieram pieniądze, ponieważ moje leczenie, wszystkie zabiegi sporo kosztują a jeszcze nie wiem co przede mną. Poza tym, potrzebuję dobrego jedzonka, które pozwoli mi stanąć na nogi i zebrać siły, które będą mi potrzebne w poszukiwaniach własnego domku. Schroniskowe ciotki mówią, że jestem przesłodka, przekochana, przegrzeczna dziewczynka. Uwielbiam głaski i mizianki, a za chwilę uwagi, oddaję całą siebie. Bardzo wszystkim dziękuję za wsparcie - wasza Sówka.


Nazywam się Justyna Kowalewska. Jestem wolontariuszką iławskiego schroniska i opiekunem kotów wolno żyjących, aktywnie działam też w Domu Tymczasowym Futrzak. Los tej maleńkiej koteczki, jest niezwykle przejmujący a koszty leczenia spore. Dlatego zwracam się do sympatyków futerek o pomoc i wsparcie. Wszystkie pieniądze będą przeznaczone na pokrycie kosztów zabiegu Sówki, na jej leczenie. Każda nadwyżka zostanie przekazana na jedzenie dla koteczki. Proszę o wsparcie i udostępnianie. Wszelkie pytania na temat Sówki, jej stanu zdrowia, należy kierować do Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Iławie, tel. 666873561


d158ae9bb06e3b73.jpeg


z0e89dcf9629cba1.jpeg


ue73dcd99824a335.jpeg


n474bd1349355343.jpeg





j6322e368c2174ba.jpeg

i46ed78bb341a6d9.jpeg

n9ef5fdf8d1d8523.jpeg

sa415101ed71daee.jpeg

e310afdb250ac4d5.jpeg

lcc480644274a3d8.jpeg

ve3ed4989c8cee28.jpeg

ic236bbbbcab52ed.jpeg

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 7

 
Dane ukryte
20 zł
 
Dane ukryte
20 zł
 
Dane ukryte
70 zł
MS
Magdalena Stopkowska
100 zł
MW
Mar Witko
50 zł
 
Dane ukryte
30 zł
DM
Dorota M
20 zł

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!